Janusz Radziwiłł (1880-1967) wobec problemów Wołynia w czasach Drugiej Rzeczypospolitej PDF

Title Janusz Radziwiłł (1880-1967) wobec problemów Wołynia w czasach Drugiej Rzeczypospolitej
Author Jarosław Durka
Pages 16
File Size 307.8 KB
File Type PDF
Total Downloads 421
Total Views 713

Summary

Janusz Radziwiłł (1880-1967) wobec problemów Wołynia w czasach Drugiej Rzeczypospolitej Jarosław Durka Durka, J. (2018). Janusz Radziwiłł (1880-1967) wobec problemów Wołynia w czasach Drugiej Rzeczypospolitej. W: Олика та Радзивілли в історії України, Польщі й Білорусі, red. О. М. Карліна, Л. А. Пон...


Description

Janusz Radziwiłł (1880-1967) wobec problemów Wołynia w czasach Drugiej Rzeczypospolitej

Jarosław Durka

Durka, J. (2018). Janusz Radziwiłł (1880-1967) wobec problemów Wołynia w czasach Drugiej Rzeczypospolitej. W: Олика та Радзивілли в історії України, Польщі й Білорусі, red. О. М. Карліна, Л. А. Понєдєльник, A. Г. Шваб, Луцьк 2018, s. 239–252.

Jarosław Durka JANUSZ RADZIWIŁŁ (1880–1967) WOBEC PROBLEMÓW WOŁYNIA W CZASACH DRUGIEJ RZECZYPOSPOLITEJ Janusz Radziwiłł jako XV ordynat ołyckiposiadał ogromne posiadłości na Wołyniu. Ponadto był właścicielem majątku w Nieborowie na Mazowszu oraz pałacu przy ul. Bielańskiej w Warszawie. Miał konserwatywne poglądy polityczne i związał się z obozem Marszałka Józefa Piłsudskiego. Jednocześnie należał do zdeklarowanych przeciwników komunizmu, a także narodowej demokracji. Jego aktywność na polu gospodarczym i politycznym była bardzo szeroka. Niniejszy artykuł ma na celu uzupełnienie treści związanych z Wołyniem, które zostały zasygnalizowane w poświęconej mu biografii politycznej, opublikowanej w 2011 r.1 Pierwsze kroki w polityce młody książę Radziwiłł stawiał właśnie na Wołyniu2. Mimo faktu, że jego ojciec, Ferdynand Radziwiłł (1834–1926), wieloletni prezes Koła Polskiego w berlińskim parlamencie był związany z życiem politycznym zaboru pruskiego. Janusz Radziwiłł w 1905 r. ożenił się Anną Lubomirską (1882–1947), córką właścicieli dóbr rówieńskich na Wołyniu – Stanisława i Wandy Lubomirskich3. Podczas I wojny światowej znajdował się na terenie Cesarstwa Rosyjskiego, przez jakiś czas działał w konserwatywnym Stronnictwie Prawicy Narodowej na Rusi, angażował się na rzecz obrony interesów polskich na Ukrainie. Po rewolucji październikowej udało mu się wyjechać z Rosji przez Sztokholm do Warszawy. Kariera polityczna księcia mocno rozwinęła się jeszcze pod koniec I wojny światowej, kiedy został dyrektorem Departamentu Stanu w rządzie Rady Regencyjnej, funkcjonującej u boku okupujących ziemie polskie Niemiec i Austro-Węgier. Współtworzył zalążki przyszłego Ministerstwa Spraw Zagranicznych niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej. Jednak po odzyskaniu niepodległości przez Polskę nie dane mu było znaleźć się w Sejmie, gdyż jego konserwatywna partia – Stronnictwo Prawicy Narodowej przegrała wybory, a sam książę był atakowany za zbyt proniemiecką postawę. Co prawda Janusz Radziwiłł ciągle pozostawał w «rezerwie» polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i przewodniczył delegacji na konferencję rozbrojeniową w Moskwie w 1922 r., ale nie zgodził się na propozycje wyjazdów do placówek dyplomatycznych. Dopiero po przewrocie majowym 1926 r., podczas wyborów parlamentarnych w 1928 r., kiedy konserwatyści z nurtu Janusza Radziwiłła poparli Piłsudskiego i wystartowali z list wyborczych obozu pomajowego, nadarzyła się szansa na 239

uzyskanie mandatu poselskiego. Książe z sukcesem wystartował wtedy z list Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w okręgu 57 Łuck Równe4. To właśnie dobra wołyńskie przynosiły księciu największe dochody. Do swojej śmierci w 1926 r. formalnym ich właścicielem był Ferdynand Radziwiłł, a Janusz zajmował się zarządzaniem tymi dobrami. Ferdynand starał się podnieść gospodarczo ordynację ołycką, którą zastał podupadłą. Odremontował pałac i często w nim bywał5. Ordynacja szybko stała się dobrze funkcjonującym majątkiem, przynoszącym spore dochody. Przewyższała w tym zakresie drugi jego majątek – ordynację przygodzicką w Wielkopolsce. Z czasem zdecydował, że jego następcą w dobrach ołyckichbędzie młodszy z synów – Janusz, a nie starszy – Michał. Decyzja ojca oczywiście obruszyła Michała, ale była przemyślana i podyktowana skandalizującym trybem życia starszego syna6. Sprawa majątku poróżniła braci na całe życie. Prawa Janusza do Ołyki były kwestionowane przez Michała, który w obliczu ciągłych kłopotów finansowych nie mógł pogodzić się z faktem, że przypadła mu mniej dochodowa część dóbr7. Janusz otrzymał od ojca bardzo dużą swobodę w prowadzeniu interesów jeszcze przed I wojną światową. Po zakończeniu działań wojennych mógł nie tylko przystąpić do niezbędnych remontów pałacu i zabudowań gospodarczych, ale także w pełnym zakresie dysponować potencjałem ordynacji. Jedną z najważniejszych inwestycji księcia była Cukrownia Szpanów, na rozwój której na początku lat dwudziestych zaciągał wielomilionowe kredyty. Cukrownia ta miała siedmioletnią przerwę w produkcji. Było to spowodowane najpierw wojną światową, a później polsko-bolszewicką. Ponowne uruchomienie produkcji nastręczało Radziwiłłowi, jego administratorom i dyrekcji cukrowni ogromnych kłopotów organizacyjnych i finansowych8. 4 grudnia 1922 r. pełnomocnik Antoni Kamiński pisał do Radziwiłła: «Ostateczny przeto bilans odnośnego naszego przedsiębiorstwa da się dopiero zrobić po wypuszczeniu na rynek towaru9, a na razie nie pozostaje nam nic innego, jak borykając się z trudnościami, zwalczać je i nie szczędzić wysiłków dla doprowadzenia jak najrychlej do chwili, w której będziemy mogli przystąpić do zbilansowania rezultatów naszej pracy»10. Rok później cukrownia pracowała już pomyślnie11, ale zmieniająca się koniunktura gospodarcza w kolejnych latach i wcześniejsze obciążenia kredytami wymagały od księcia i dyrekcji fabryki sporo wysiłku.Na początku lat dwudziestych kłopoty finansowe miały nawet tartaki w Cumaniu, które zwykle przynosiły największe dochody. Brakowało pieniędzy na sprawne funkcjonowanie majątku ziemskiego w Ołyce. W związku z trudnościami podjęto decyzję o sprzedaży majątku Dobrostany, stanowiącego część dóbr radziwiłłowskich na Wołyniu12. A dobre 240

funkcjonowanie majątku ziemskiego i przedsiębiorstw na Wołyniu, było warunkiem utrzymania poza pałacem ołyckim, reprezentacyjnych siedzib w Warszawie i Nieborowie. Majątek ziemski w Nieborowie nigdy nie przynosił Radziwiłłowi odpowiednio wysokich zysków, pozwalających na większy rozmach. Gdyby nie Ołyka, książę musiałby ograniczyć reprezentacyjność Nieborowa, choćby z zatrudniania tam dość licznej służby13. W świecie arystokracji względy prestiżowe były bardzo istotne. Może też z tych względów jego ambicją było posiadanie w Ołyce hodowli koni czystej krwi14. Już przed wyborami parlamentarnymi w 1922 r. środowisko konserwatystów na Wołyniu widziało w księciu Januszu kandydata na posła reprezentującego tamtejsze społeczeństwo. Osobą, która w tym czasie intensywnie współpracowała z Januszem Radziwiłłem był Karol Waligórski. Książę znał go jeszcze z 1917 r., kiedy oboje przebywali w Kijowie15. Waligórski życzył teraz księciu «powrotu do życia politycznego Rzeczypospolitej w charakterze posła z Wołynia». Ziemianie nie zamierzali jednak tworzyć osobnej listy polskiej, gdyż jak twierdzili – będzie kilka list polskich, zwalczających się nawzajem i wtedy najwyżej udałoby im się uzyskać jeden mandat poselski. Uważali, że trzeba połączyć siły i utworzyć wspólny blok «elementów umiarkowanych i praworządnych». Oznaczało to włączenie do działań mieszkających na Wołyniu Rosjan – właścicieli ziemskich. Czyniono przygotowania do utworzenia oddziału Stronnictwa Prawicy Narodowej w Łucku, ale zakończyło się to fiaskiem wobec dużej popularności narodowej demokracji wśród tamtejszych ziemian. Inną próbą było zorganizowanie ugrupowania pod nazwą Zjednoczenie Wołyńskie. W tym celu planowano zjazd u jednego z ziemian na Wołyniu i zawarcie umowy. Brakowało jednak solidnego wsparcia finansowego, aziemianie wchodzący w skład Zjednoczenia mocno sympatyzowali z narodową demokracją. Waligórski pisał: «Odmówić im tego nie sposób, gdyż należenie do jakiegoś stronnictwa politycznego nie odbiera prawa wstąpienia do Zjednoczenia. Przeciwnie, jest rzeczą pożądaną, aby to był blok stronnictw. Traktowanie wspólne tej sprawy z endekami jest konieczne, a jednocześnie bardzo niebezpieczne, bo oni potrafią cudzymi rękami kasztany z ognia dla siebie wyciągać»16. Zachęcał Radziwiłła do wzięcia udziału w zjeździe ziemian, dogadania się z endekami i uzgodnienia deklaracji wyborczej w Związku Ziemian17. Próby te musiały zakończyć się niepowodzeniem i Radziwiłł w wyborach nie wystartował18. Jednak jako jeden z liderów lokalnej społeczności, a jednocześnie polityk i działacz gospodarczy na Wołyniu, w marcu 1923 r. interweniował u premiera gen. Władysława Sikorskiego w sprawie kolei Klewań – Łopateń i 241

Klewań – Orżów, której ogólna długość wynosiła 44 km. Rozmowa miała poprzeć jego starania, ale także dążenia okolicznych gmin i ich mieszkańców, o udostępnienie im linii kolejowej eksploatowanej wyłącznie przez Towarzystwo Przemysłowo-Rolne do ogólnego użytku poprzez upaństwowienie. Argumentem miał być fakt bezpłatnego oddania przez Zarząd Ordynacji Ołyckiej ziemi wraz z mostami, podkładami i budynkami na długości 24 km. Zabiegał też o wstrzymanie decyzji przejęcia z jego ordynacji folwarków: Podderno, Dubiszcze i części Romaszkówki, na rzecz osadnictwa wojskowego. Kolejnym tematem rozmowy był zwrot rodzinie Radziwiłłów armat nieświeskich, przywiezionych z Moskwy po traktacie ryskim i znajdujących się na Zamku Królewskim w Warszawie, a także depozytów radziwiłłowskich z kolegiaty kościoła w Ołyce, zamkuołyckiego i zamku nieświeskiego19. Jako osoba powszechnie szanowana, Janusz Radziwiłł był sędzią honorowym z ramienia Sądu Okręgowego w Łucku, a później Sądu Okręgowego w Równem20. Dbał o to, żeby być postrzeganym jako dobroczyńca i regularnie wspierał liczne inicjatywy. W listopadzie 1924 r. z prośbą o pomoc materialną zwracał się do księcia prezydent miasta Łucka Bolesław Zieliński, który przygotowywał do uroczystego otwarcia Teatr Miejski im. Juliusza Słowackiego21. Radziwiłł pomagał materialnie Towarzystwu Wioślarskiemu w Łucku, został członkiem honorowym tego Towarzystwa i ojcem chrzestnym jednej z pierwszych łodzi22. W Cumaniuwspierał Związek Strzelecki przy tworzeniu świetlicy23. Angażował się w budowę gmachu Gimnazjum Państwowego im. Tadeusza Kościuszki w Łucku, gdyż poproszono go później o to żeby został ojcem chrzestnym sztandaru szkoły24. Wspierał działalność Polskiej Macierzy Szkolnej w Równem25.Prośby płynęły także z instytucji kościelnych. W 1922 r. architekt Romuald Gutt otrzymał od Radziwiłła 200 000 marek polskich za sporządzenie planów kościoła w Zofjówce pod Cumaniem26, a w lutym 1924 r. z prośbą o wsparcie finansowe wystąpił proboszcz rzymskokatolickiej parafii w Kisielinie, ks. Wojciech Kamiński, który starał się o odbudowę zniszczonego w 1915 r. przez Rosjan kościoła27. W 1927 r. żona Janusza Radziwiłła, Anna ufundowała książki dla organizowanych przez Kurię Diecezjalną w Łucku dwóch bibliotek w Ołyce. Biblioteki te zostały nazwane jej imieniem28. Janusz Radziwiłł wspierał inicjatywy lokalne o charakterze gospodarczym. Był członkiem Wołyńskiego Towarzystwa Rolniczego w Łucku, do którego należeli nie tylko właściciele większych majątków rolnych, ale także małorolni, osadnicy wojskowi i inteligencja29. W 1921 r. 242

wsparł Związek Rolników Wołynia kwotą100 000 marek polskich30, ale w 1926 r. musiał odmówić pomocy przy remoncie Stacji Oceny Nasion, gdyż nie dysponował materiałami, o które proszono31. Był udziałowcem Polskiego Towarzystwa Gospodarczej Odbudowy Wołynia32, a po jego likwidacji Wołyńskiego Syndykatu Handlowo-Rolniczego33. Formalne przejęcie ordynacji ołyckiej przez Janusza Radziwiłła nastąpiło w 1926 r. Książę stał się ordynatem i rozpoczął starania o scentralizowanie zarządu swoich majątków rolnych i przemysłowych, zarówno tych na Wołyniu jak i innych. Miało to usprawnić ich zarządzanie od strony finansowej34. Zwłaszcza, że zaczął się dla niego czas wzmożonej aktywności politycznej. Uchwalenie przez Sejm RP Ustawy o reformie rolnej 28 grudnia 1925 r. mocno zmieniło nastawienie ziemiaństwa względem endecji, która była współodpowiedzialna za jej wprowadzenie. W wyniku reformy ziemianie poddawali część swoich gruntów wykupowi (przymusowemu jeśli w ciągu roku rządowi nie udało się dobrowolnie rozparcelować 200 000 ha ziemi). Na przykład w 1927 r. Janusz Radziwiłł musiał oddać do wykupu 150 ha z dóbr Szpanów. Na potrzeby reformy ziemie przymusowo oddawali także jego sąsiedzi, np.: Hubert Lubomirski – 100 ha z przyległościami z dóbr Aleksandria, Adam Stecki – 250 ha z dóbr Miedzyrzec, Piotr Pruszyński – 20 ha z dóbr Woronów, a także spadkobiercy Józefa Potockiego i inni. Łącznie w tym roku przymusowemu wykupowi poddano 3946 ha, a w całym kraju 49661 ha35. Niewątpliwie spowodowało to opór ziemian i kompromitację narodowej demokracji, od której środowiska ziemiańskie zaczęły się odsuwać. Spora ich część już w 1926 r. poparła przewrót majowy i rządy sanacji. Ograniczenie wpływów endecji na Wołyniu było dla Radziwiłła szansą. Endecy próbowali jeszcze podtrzymać swoją pozycję tworząc Klub Wołyńskiej Zachowawczej Pracy Państwowej i ogłaszając w 1927 r.na łamach «Życia Wołyńskiego» artykuł «Kierunek polityczny ziemiaństwa wołyńskiego». Nie przyniosło to jednak spodziewanego efektu36. Część ziemian odeszła zrażona reformą rolną, a wiele lokalnych środowisk Polaków szukało porozumienia ponad podziałami politycznymi. Przykładem mogą być obchody święta Konstytucji 3 maja w Ołyce, gdzie obok miejscowych autorytetów, takich jak ks. prałat Anzelm Zagórski i burmistrz Adam Ostaszewski, przemawiał działacz endecki, a pochodowi, w którym obok siebie maszerowali członkowie «Sokoła» i «Strzelca» przygrywała orkiestra czeska37. Po przewrocie majowym Janusz Radziwiłł znalazł się w zwycięskim obozie, a jego pozycja polityczna bardzo się wzmocniła. W Ołyce zawsze miał ją bardzo silną. Symbolicznym tego przejawem był fakt, że 7 grudnia 243

1927 r. udzielił zgody burmistrzowi Ostaszewskiemu na przyjęcie przez miasto Ołyka godła rodowego Radziwiłłów jako herbu miasta i umieszczenie go na pieczęciach38. Księciu nie chodziło tylko o poparcie w Ołyce, Cumaniu i Szpanowie. Bardzo ważną instytucją był Związek Ziemian Wołynia, w którym już na początku lat dwudziestych zasiadał w Radzie Nadzorczej39. Tym razem, 18 września 1927 r. na Walnym Zgromadzeniu Janusz Radziwiłł został wybrany członkiem Komisji Politycznej, której zadaniem miało być przygotowanie kampanii wyborczej w wyborach do Sejmu i Senatu RP40. Jednocześnie obciążono go jednorazową składką z dóbr wołyńskich: za majątek Cumań – 49 794 zł, za majątek Ołyka – 3 882 zł, za majątek Szpanów – 8 197 zł 20 gr, czyli razem 61 873 zł 20 gr, którą należało wpłacić w terminach do 1 listopada 1927 r. (30% kwoty gotówką) i 15 stycznia 1928 r. (resztę kwoty wekslami)41. Startując na Wołyniu z list BBWR osiągnął sukces zarówno w 1928 r., jak i w 1930 r. Był posłem z list BBWR, ale zajął krytyczne stanowisko wobec reform wojewody wołyńskiego Henryka Józewskiego. Uważał, że polityka asymilacji państwowej odbywa się kosztem Polaków i mieszkających na Wołyniu Rosjan. Rzadko jednak wyrażał swoją krytyczną opinię z mównicy sejmowej. Jeśli zajmował głos to w sprawie obrony oświaty polskiej na Wołyniu w 1930 r. Podczas debaty nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zauważył, że dzieci w szkołach dwujęzycznych (tzw. utrakwistycznych)w pierwszym roku miały pobierać naukę w języku macierzystym, ale ponieważ decydowała większość, a dzieci polskie były w mniejszości, to pobierały naukę w języku ukraińskim42. Na te problemy wskazywano też w polskiej prasie na Wołyniu,kiedy komentowano decyzję o likwidacji polskiej szkoły w Cumaniu i utworzeniu właśnie szkoły utrakwistycznej. Ostro atakowano rząd i pisano o «szkodliwej i wręcz skandalicznej polityce szkolnej władców pomajowych»43. Zabrał też głos w 1932 r. podczas debaty na temat ustawy o składkach na rzecz Kościoła katolickiego.Z ostrożnością odniósł się do działań rządu w sprawach religijnych. Wyrażał zadowolenie, że Polska broni się przed agitacją sowiecką, która odbywała się także za pośrednictwem duchownych (na Wołyniu Ukraińcy w większości byli wyznania prawosławnego, ale duchowni prawosławniprzeważnie byli narodowości rosyjskiej, hierarchicznie podporządkowani patriarsze moskiewskiemu). Podkreślał, że pragnie aby ludność każdej narodowości mogła uczyć się religii i słuchać kazań we własnym języku. Jednocześnie zaznaczał że «to, co obecnie na kresach się dzieje, odbiega od tej zasady». Zwracał uwagę, że ze względu na 244

mozaikę wyznaniową na wschodzie Rzeczypospolitej «Rzeczą naturalną i naturalnym obowiązkiem Państwa jest dbać, żeby pokój religijny na kresach nie był naruszony». Wyrażał nadzieję, że «przyjazne stosunki między miarodajnymi kierownikami Kościoła a miarodajnymi kierownikami Państwa doprowadzą do usunięcia wszelkich pod tym względem nieporozumień i wszelkich mogących wynikać dla państwowości polskiej z tego powodu niebezpieczeństw»44. Radziwiłł częściej odnosił się do problemów Wołynia w latach 1935– 1938, kiedy był już senatorem. Jego wystąpienia były też bardziej krytyczne w stosunku do rządu. Niewątpliwie wpływ na to miała likwidacja BBWR. Mógł teraz swobodniej krytykować politykę rządu wobec Wołynia. W 1935 r. podczas debaty senackiej nad amnestią, mówił o cenzurze politycznej: «Jednym z uczuć największego upokorzenia, którego ja, jako obywatel polski, często doznaję w ostatnich czasach, to jest to, że z prasy zagranicznej, nawet z audycji radiowych zagranicznych, dowiaduję się rzeczy, o których cały świat wie, a o których pisać w Polsce nie wolno. Nie chcę o tych wypadkach mówić, ale czy Panowie rzeczywiście nie zdają sobie sprawy z tego, co się od półtora roku dzieje na Wołyniu…» Kolejne siedemnaście słów Janusza Radziwiłła zostało wykreślonych ze stenogramu posiedzeń przez marszałka Senatu na podstawie art. 42 ust. 2 Tymczasowego Regulaminu Senatu45. 11 marca 1936 r. podczas debaty na temat gospodarki Lasów Państwowych, odnosząc się do uwag Najwyższej Izby Kontroli, podniósł temat niskiego poziomu rozwoju państwowej gospodarki leśnej na Wołyniu. Przywołał przykłady porównujące jego ordynację z łucką dyrekcją Lasów Państwowych: «w uwagach […] mam pewne cyfry, a dla mnie jako leśnika z wykształcenia są to cyfry, które bardzo mi wiele mówią. Między innymi jest cyfra, która dotyczy specjalnie dyrekcji łuckiej, w której mam swoją posiadłość leśną. Tu jest powiedziane, że przeciętny koszt w stosunku do jednego ha wyniósł średnio w Polsce – odnowienie z sadzeniem 48 zł, a w nawiasie jest powiedziane: od 24,15 w dyrekcji łuckiej do 83,82 […] w cieszyńskiej. Otóż kazałem zestawić swojej administracji przeciętny koszt za te same lata odnowień w moim gospodarstwie i przyrównałem je do cyfry 24 zł, tyczącej się dyrekcji łuckiej. Przepraszam za te detale czysto fachowe. Na to, żeby 1 ha kultur zasadzić trzeba 16 dniówek roboczych. Pracują tam na wiosnę kobiety i wątpię czyby Lasy Państwowe mniej za tę pracę miały płacić niż lasy prywatne, bo te płace są bardzo niskie. Płacimy złotego dziennie, to już samo sadzenie wynosi 16 zł. A przygotowanie gleby pod sadzenie wynosi minimalnie 40–50 zł. Czyli u mnie koszta, nie licząc 245

zupełnie szkółek i materiałów sadzonych, wynoszą minimalnie 60, 70 do 80 zł za hektar. Otóż proszę Państwa, można sobie wystawić, jak taka kultura zrobiona za 24 zł wygląda. Jak mówię, widziałem niektóre w ładnych warunkach zrobione, ale widziałem bardzo dużo kultur ujemnych i jeżeli je porównam z tymi kosztami, to muszę powiedzieć, że mam także bardzo duże wątpliwości, czy ten dział gospodarki leśnej rzeczywiście stoi na wysokości»46. Jego krytyczna postawa została zauważona.12 marca 1936 r. odbył polemikę z senatoremMykołą Masłowem, który reprezentował ludność ukraińską Wołynia, ale jednocześnie był zwolennikiem reform wojewody Józewskiego. Podczas debaty nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Mykołastwierdził, że Ukraińcy mieszkający w granicach Rzeczypospolitej mogą osiągnąć «całkowitą realizację swych postulatów międzynarodowych». Wyraził przekonanie, że Ukraińcy z Wołynia w dużej mierze różnią się w swoich poglądach od Ukraińców z Galicji, wypowiadających się antypolsko. Jednocześnie wyraził nadzieję, że ci ostatni zmienią swoje zdanie i w przyszłości Ukraińcy będą mówili jednym głosem w Sejmie. Podkreślając zasługi rządu polskiego i prezydenta Ignacego Mościckiego w dziedzinie usprawnienia życia kulturalnego i gospodarczego na Wołyniu,zaatakował Radziwiłła. Stwierdził, że nie rozumie jego postawy. Mówił: «[…] Radziwiłł, będąc pięć lat posłem z Wołynia i naszym kolegą, nie różnił się z nami w ocenie sytuacji na Wołyniu, a teraz od września roku ubiegłego, piastując godność senatora z ziemi warsza...


Similar Free PDFs