Kontakty króla Stanisława Augusta z ambasadorami Katarzyny II w Warszawie w świetle Pamiętników królewskich PDF

Title Kontakty króla Stanisława Augusta z ambasadorami Katarzyny II w Warszawie w świetle Pamiętników królewskich
Author Dorota Dukwicz
Pages 28
File Size 417.6 KB
File Type PDF
Total Downloads 144
Total Views 565

Summary

80 | Michael Christoph Emanuel Hagelgans (?), Portret Hermana Karla Keyserlingka, xviii wiek Dorota Dukwicz Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk Kontakty Stanisława Augusta z ambasadorami Katarzyny II w Warszawie w świetle Pamiętników królewskich Od 1764 roku, kiedy to wraz z elekcją Stanisława ...


Description

80 | Michael Christoph Emanuel Hagelgans (?), Portret Hermana Karla Keyserlingka, xviii wiek

Dorota Dukwicz Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk

Kontakty Stanisława Augusta z ambasadorami Katarzyny II w Warszawie w świetle Pamiętników królewskich Od 1764 roku, kiedy to wraz z elekcją Stanisława Antoniego Poniatowskiego na tron Rzeczypospolitej Warszawa stała się miejscem stałego przebywania rosyjskich przedstawicieli dyplomatycznych akredytowanych przy warszawskim dworze (za panowania Wettynów rezydowali oni także w Dreźnie), przez miasto przewinęło się ich dziesięciu. Zmianami am-

266

Pamiętniki Stanisława Augusta i ich bohaterowie

basadorów1 rządziła pewna niepisana zasada, którą można zaobserwować, badając polską politykę Rosji w XVIII wieku. Każdorazowa wymiana na stanowisku przedstawiciela Rosji w Polsce była znakiem, że oto Petersburg zredeiniował doraźne cele swojej polityki względem Rzeczypospolitej przy jednoczesnej niezmienności celów zasadniczych, to jest stałym dążeniu do utrzymania państwa polsko-litewskiego w słabości i całkowitej zależności od wschodniej protektorki. Elementami niezbędnymi do realizacji tego zasadniczego celu była izolacja Rzeczypospolitej na arenie międzynarodowej, słaby król-Piast oraz niezmienność anachronicznych rozwiązań ustrojowych, przede wszystkim liberum veto i wolnej elekcji. Każdy kolejny przybywający do Warszawy ambasador przed wyjazdem z Petersburga otrzymywał główną instrukcję, w której kanclerz bądź przewodniczący rosyjskiego Kolegium Spraw Zagranicznych opisywał stan rosyjskich interesów w Rzeczypospolitej oraz wskazywał zarówno cele długofalowe, jak i doraźne zadania, niejednokrotnie odwołując się przy tym do instrukcji przygotowanych dla poprzedników nominata2. Instrukcje główne oraz te przysyłane w trakcie pobytu w Warszawie miały charakter obligatoryjny i były podstawą działań podejmowanych przez rosyjskich dyplomatów w Rzeczypospolitej. Ambasadorowie ze swoich poczynań zdawali dworowi rosyjskiemu szczegółowe relacje w raportach wysyłanych do Petersburga nierzadko nawet dzień po dniu. Rosyjski ambasador zobowiązany był konsultować z „centralą” wszelkie wątpliwości i nowe pomysły. Na odpowiedź, a co za tym idzie – na akceptację kolejnych posunięć przychodziło dyplomacie czekać niejednokrotnie długie tygodnie. Najczęściej wynikało to nie tyle z odległości dzielącej Warszawę od Petersburga (dodajmy, że zależnie od pory roku i pilności spraw list między tymi dwoma miastami szedł od siedmiu do czternastu dni), ile z niespiesznego stylu rosyjskiej dyplomacji, która raz podjąwszy decyzję, oczekiwała raczej skutecznego egzekwowania rozkazów, niźli gotowa była dyskutować ze swoimi przedstawicielami czy rozwiewać ich wątpliwości. Z jednej strony dawało to ambasadorowi margines swobody, ale z drugiej niejednokrotnie stawiało go w trudnej sytuacji, zwłaszcza gdy sprawy wymagały szybkiej reakcji. Doświadczenie dyplomatyczne, a przede wszystkim pozycja ambasadora na rosyjskim dworze i zaufanie, jakim darzyła go Katarzyna II oraz jej doradcy, decydowały o tym, jak duży był margines jego samodzielności. Raporty wysyłane z Warszawy miały jednak pewien wpływ na kształt rosyjskiej polityki wobec Rzeczypospolitej. Petersburg, zależnie od bieżącej oceny sytuacji politycznej w Polsce, modyikował swoje działania. I tak na przykład na podstawie doniesień wysłanego do 1 Dla uproszczenia wykładu posługuję się w tekście terminem „ambasador” na określenie wszystkich oicjalnych przedstawicieli Rosji przy dworze Rzeczypospolitej, niezależnie od ich rzeczywistej rangi dyplomatycznej. Spis wszystkich rosyjskich dyplomatów akredytowanych w Warszawie, wraz z podaniem ich rang dyplomatycznych – zob. S.L. Turiłowa, Rosyjscy przedstawiciele dyplomatyczni w Rzeczypospolitej w XVII–XVIII w., „Kwartalnik Historyczny” R. 105, 1998, nr 2, s. 71–79. 2 Wiele z rosyjskich instrukcji dyplomatycznych zostało w XIX lub na początku XX wieku ogłoszonych drukiem w Sborniku Impieratorskogo Russkogo Istoriczeskogo Obszczestwa.

w świetle pamiętników królewskich

Rzeczypospolitej dla przeprowadzenia pierwszego rozbioru Ottona Magnusa von Stackelberga, który w pierwszych miesiącach swojej misji podkreślał w raportach, że oprócz króla nie ma w Rzeczypospolitej żadnej politycznej siły, na której można by oprzeć realizację rosyjskich planów, dwór petersburski przeszedł od decyzji o politycznym zmarginalizowaniu nie dość pokornego Stanisława Augusta do uznania, że monarcha jest jedynym obliczalnym partnerem w Rzeczypospolitej. Skuteczny opór monarchy połączony z jego polityczną elastycznością spowodował, że odtąd trwałą linią Petersburga stała się współpraca ambasadora z odartym z prerogatyw i upokorzonym na sejmie rozbiorowym władcą3. Dla Stanisława Augusta raporty wysyłane przez rosyjskich dyplomatów z Warszawy były o tyle istotne, że dopuszczalną i akceptowaną przez rosyjską protektorkę drogą kontaktu Warszawy z Petersburgiem był jej ambasador rezydujący przy polskim dworze. Król wprawdzie pisywał sam do Katarzyny II i niektórych jej ministrów, ale dawano mu do zrozumienia, że „kanał ambasadorski” jest najwłaściwszy do przedstawiania szczegółowych spraw. Elementem tego systemu komunikacji było deprecjonowanie przez Rosję znaczenia polskiego posła w Petersburgu i brak rosyjskiej zgody na podniesienie przez Rzeczpospolitą jego rangi dyplomatycznej. Jakiekolwiek próby naruszenia tej zasady komunikacji były postrzegane przez Petersburg jako wypowiedzenie posłuszeństwa przez dwór warszawski. W swoich Pamiętnikach4, na podstawie których pragnę opisać stosunki króla z rosyjskimi dyplomatami, Stanisław August sporo miejsca poświęcił charakterystykom postaci pięciu rezydujących w Warszawie rosyjskich ambasadorów, na działalności i osobach których skupiam się i ja w tekście. W układzie chronologicznym są to: Herman Karl Keyserlingk5 (podczas swojej drugiej misji przebywał w Rzeczypospolitej od marca 1762 do września 1764 roku, kiedy to zmarł w Warszawie), Nikołaj Repnin (w Rzeczypospolitej jako ambasador od sierpnia 1764 do kwietnia 1769 roku), Michaił Wołkonski (na placówce od kwietnia 1769 do marca 1771 roku), Kasper von Saldern (na stanowisku od marca 1771 do sierpnia 1772 roku) i Otto Magnus von Stackelberg (najdłużej pełnił funkcję ambasadora, bo od sierpnia 1772 do kwietnia 1790 roku). Ponadto, marginalnie, Stanisław August wspomniał sekretarza rosyjskiego poselstwa, Johanna Ascha, oraz generała Iwana Weymarna, jednego z głównodowodzących wojsk rosyjskich w Rzeczypospolitej, którzy na czas wyjazdów ambasadorów przejmowali rolę rezydentów. Król we wspomnieniach całkowicie pominął misje Jakowa Bułhakowa, Jakoba von Sieversa oraz Ottona

3 Proces zmiany decyzji opisałam w tekście: D. Dukwicz, Ambasador Otto Magnus von Stackelberg wobec króla Stanisława Augusta w przededniu sejmu rozbiorowego w latach 1773–1775, „Wiek Oświecenia” t. 15, 1999, s. 95–109. 4 Pamiętniki króla Stanisława Augusta. Antologia, wybór D. Triaire, wstęp A. Grześkowiak-Krwawicz, przeł. W. Brzozowski, red. M. Dębowski, Muzeum Łazienki Królewskie, Warszawa 2013. Cytaty z tej edycji oznaczane są w tekście skrótem „P” i numerem strony. 5 W tekście posługuję się ustaloną przez Zoię Zielińska pisownią nazwiska Keyserlingka, z wyjątkiem cytatów z Pamiętników Stanisława Augusta, w których zachowano formę nazwiska ambasadora, jaką posługiwał się król.

267

268

Pamiętniki Stanisława Augusta i ich bohaterowie

Heinricha Igelströma. Stało się tak dlatego, że nie zdążył opisać okresu swoich rządów, na które przypadło sprawowanie funkcji ambasadora przez owych trzech dyplomatów. Ambasadorowie wschodniej protektorki nie są pozytywnymi bohaterami królewskich wspomnień. Jak pisał monarcha o rosyjskich dyplomatach rezydujących w Rzeczypospolitej za jego rządów: „Każdy zresztą – za tamtego panowania ambasador rosyjski w Warszawie tak przyjemną i ważną miał do odegrania rolę, że trudno mu było zbytniego wyobrażenia o sobie nie nabrać i przed zepsuciem się uchronić” (P: 452–453). Mimo wielu gorzkich słów pod adresem rosyjskich dyplomatów, które król zanotował w Pamiętnikach, widać, że pisząc po latach wspomnienia, Stanisław August z różnym natężeniem emocji prezentował przedstawicieli Rosji, z którymi przyszło mu współpracować. Zachował sympatię dla Keyserlingka, ambasadora doby elekcji. W jego następcy, Repninie, choć ten podczas swojej misji szkodził królowi i Rzeczypospolitej, po latach Stanisław August widział przede wszystkim człowieka, którego jako gubernatora Litwy spotkał po trzecim rozbiorze w Grodnie6. Repnin – zdaniem króla – przeszedł przemianę duchową, stał się prawy i uczciwy. Zapewne nie bez wpływu na taki obraz Rosjanina był fakt, że gros królewskich wspomnień powstało wtedy, gdy król pozostawał w rosyjskim areszcie na zamku grodzieńskim pod nadzorem właśnie Repnina. Wiemy, że Stanisław August liczył na to, iż uda mu się ogłosić Pamiętniki drukiem7, być może zatem pozytywny obraz wszechmocnego gubernatora Litwy był elementem pisarskiej autocenzury. Bez złości i goryczy pisał król o „poczciwym” Wołkonskim, ambasadorze z czasów konfederacji barskiej. Zdecydowanie mniej sympatii autor Pamiętników zachował dla jego następcy – Salderna, lecz w najczarniejszych barwach, choć najżywiej i najobszerniej sportretował tego, którego wysłano do przeprowadzenia pierwszego rozbioru – Stackelberga. Sądzę, że na podstawie Pamiętników można wskazać pierwszy rozbiór jako moment, który zmienił postrzeganie Rosji, a co za tym idzie – jej ambasadorów przez króla. Po latach, szukając źródeł porażki, Stanisław August doszedł do wniosku, że błędem, a zarazem utratą jedynej szansy na ocalenie kraju przed podziałem było odrzucenie przedkładanej przez Repnina w początkach 1769 roku propozycji przyłączenia się po stronie Rosji do wojny przeciw Turcji. Wówczas przeciwni zaangażowaniu państwa w wojnę rosyjsko-turecką byli doradzający królowi wujowie Czartoryscy, z którymi w tym czasie monarcha się zgadzał. Jednak w pisanych po latach Pamiętnikach widać, że Stanisław August miał żal do wujów za niewykorzystanie tej rzekomej szansy8. Dał wyraz przekonaniu, że gdyby w początkach Na temat pobytu króla w Grodnie – zob. M. Żywirska, Ostatnie lata życia króla Stanisława Augusta, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1975. 7 Por. A. Grześkowiak-Krwawicz, Wstęp, w: Pamiętniki króla Stanisława Augusta..., s. 38. 8 Ten królewski żal najlepiej chyba widać w następującym fragmencie: „Od dawna Czartoryskich lubił [Wołkonski] i wiele go kosztowało rozstanie z nimi, ale pojął prędko, że choć tytuł noszą głównych Rosji protegowanych, gdyby tylko korzyściom ich własnym miałoby to zaszkodzić, a królowi pomóc, wcale nie mają zamiaru skutecznie zwalczać barskich” (P: 338–339). 6

81 | Artysta nieolreślony, Portret Nikołaja Wasiljewicza Repnina, około 1765

270

Pamiętniki Stanisława Augusta i ich bohaterowie

konfederacji barskiej doszło do polsko-rosyjskiego przymierza, zawarto by traktat, który zapewniłby integralność terytorialną Rzeczypospolitej, co wraz z pójściem na współpracę z Katarzyną II uchroniłoby państwo przed rozbiorem9. Dla Rosji, poza pomocą wojskową, oznaczałoby to pożądany spokój w Rzeczypospolitej. Stanisław August zaś w zamian za wojskową współpracę i lojalność mógłby być może liczyć na zgodę na zwiększenie liczebności armii i przeprowadzenie reform. Późniejsze jego przemyślenia – pisał król sam o sobie – kazały mu zwątpić, czy odmowa ta [tj. odrzucenie propozycji Repnina w 1769 roku – DD] nie była aby wielkim błędem, co naprawić już się nie dał. Jedyna to była chwila, kiedy Rosja jeszcze uważała, iż pomocy jego i władzy potrzebuje. Wojna ta wszakże sprawiedliwe miałaby dla Polski podstawy, jako że Turcja nie uznawała monarchy, którego przedtem raz już uznała. Król, ruszający z wojskiem, aby granic bronić, porwałby przecież za sobą jakąś część narodu. Przywróciłoby to obywatelom wojenny zapał pod lepszym dowództwem i regulaminem u boku rosyjskiej armii. Wynik tej wojny, co tak dla Rosji okazał się szczęśliwym, pozwala myśleć, że mogłyby też Polsce przypaść pewne zdobycze (a przynajmniej handlowe korzyści) kosztem Turków. Być może sama Rosja wyraziłaby zgodę na to, ażeby stan wojsk Rzeczpospolitej zwiększyć i w dowodzeniu pewne wprowadzić ulepszenia (P: 334)10. Jak widać, rozbiory, nie zniechęciły Stanisława Augusta u schyłku panowania do snucia takich mrzonek. Sądzę, że dokonane po latach przewartościowanie oceny sytuacji, w jakiej znalazła się Rzeczpospolita na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XVIII wieku, spowodowało, że w Pamiętnikach obraz współpracy z Rosją, a zwłaszcza wizja jej ambasadorów w okresie przedrozbiorowym uległy pewnemu „ucukrowaniu”, podczas gdy postępowanie przynoszących Rzeczypospolitej rozbiór ambasadorów Salderna i Stackelberga odmalowano w czarnych barwach – zapewne jednak mimo wszystko stosunkowo blisko tego, jak to faktycznie wyglądało. Najlepszym przykładem owej różnicy w postrzeganiu rzeczywistości przed- i porozbiorowej jest portret pierwszego z interesujących nas rosyjskich ambasadorów – Hermana Karla Keyserlingka, jedynego rosyjskiego dyplomaty, do którego Stanisław August nie zgłosił 9 Z. Zielińska, „Król wydał trzy miliony, czekał trzy miesiące, by widzieć Katarzynę przez trzy godziny”. Po co ta podróż?, w: Stanisław August i jego Rzeczpospolita. Dramat państwa, odrodzenie narodu, red. A. Sołtys, Z. Zielińska, Zamek Królewski, Warszawa 2013, s. 183. 10 O stosunkach króla z Czartoryskimi i Franciszkiem Ksawerym Branickim – zob. Od przyjaźni do wrogości. Franciszek Ksawery Branicki i Stanisław August – nie tylko w świetle „Pamiętników”, w niniejszym tomie, s. 293.

w świetle pamiętników królewskich

w Pamiętnikach żadnych pretensji. Przez Katarzynę II Keyserlingk uważany był za wybitnego znawcę stosunków międzynarodowych i obok Nikity Panina, przewodniczącego rosyjskiego Kolegium Spraw Zagranicznych, był jednym z jej głównych doradców do spraw europejskich, a zwłaszcza polskich. Keyserlingk był także uczonym, na co zwracał uwagę król w Pamiętnikach, doceniając jednocześnie jego zdolności dyplomatyczne. Stanisław August tak pisał o swoim pobycie w Wiedniu w 1753 roku: Miałem też przyjemność spotkać tam rosyjskiego ambasadora, tegoż hrabiego Kayserlinga, który pierwej był u nas posłem. Po prawdzie przestawał on tylko z uczonymi, co nosili nazwiska łacińskie zakończone na -us, i nigdzie poza domem się nie pokazywał, prawie nie pojawiając się u dworu, a z ministrami rozmawiał tylko wtedy, gdy sprawa bezwzględnie wymagała jego interwencji. Takie zachowanie wyrobiło mu w Wiedniu opinię poczciwca, który w księgach się zagrzebawszy, nie lubi zajmować się innymi sprawami, ale w istocie był to tylko pozór maskujący wielką jego czujność, działał on bowiem przy pomocy głęboko ukrytych szpiegów (P: 105). Wspomniane przez króla spotkanie w Wiedniu było powrotem do znajomości z czasów pierwszej misji Keyserlingka w Rzeczypospolitej, gdzie – z przerwami – przebywał on od 1733 do 1752 roku. Wówczas zaprzyjaźnił się z Czartoryskimi oraz Poniatowskimi, a nawet w 1744 roku został preceptorem przyszłego monarchy. Król wspominał: Uzyskał dzięki swym natrętnym niemal prośbom zgodę rodziców mych, aby mnie logiki nauczać – a jej studiowanie wraz z matematyką stanowiło ulubione jego codzienne zajęcie. Obowiązki ambasadora nigdy nie pozwalały mu na regularne lekcje, ale od tamtej chwili na zawsze już miał mnie za swojego ucznia, a to niemało zaważyło na gorliwości we wszystkim, co dla mnie czynił aż do swej śmierci (P: 74). W innym miejscu wspomnień Stanisław August pisał o „praw[ach] nieomal ojcowskich, jakie [Keyserlingk] do osoby późniejszego monarchy posiadał za sprawą starań o jego edukację w dzieciństwie” (P: 257) i „nieustannych dowodach serdecznego zaufania” (P: 282) okazywanych dawnemu uczniowi już podczas kolejnej, przypadającej na bezkrólewie misji w Warszawie. W rzeczywistości w czasie misji do Rzeczypospolitej u schyłku panowania Augusta III i w czasie bezkrólewia, życzliwość Keyserlingka była przede wszystkim grą obliczoną na utrzymanie zaufania stronnictwa politycznego Czartoryskich – Familii, które zostało wybrane przez Petersburg do bycia partią rosyjską w Rzeczypospolitej. Stanisław August był przekonany, że ambasador „rozkazy miał, aby nas [Familię] popierać” (P: 247), i że sprzyjał

271

272

Pamiętniki Stanisława Augusta i ich bohaterowie

planom zorganizowania przez Czartoryskich konfederacji mającej na celu doprowadzenie do przejęcia kontroli nad państwem przez Familię jeszcze za życia Augusta III. Aby wywołać takie wrażenie, Keyserlingk pokazał Czartoryskim odpowiednio spreparowane wyciągi z reskryptów Katarzyny II. Dzięki temu Familia nie dowiedziała się, że caryca na konfederację nie wyraziła zgody i odrzuciła część postulatów wysuniętych przez Czartoryskich, uzurpując sobie prawo do bycia gwarantką polskiej wolności. Zażądała natomiast gotowości do działania, ale w terminie, który sama wskaże. Utrzymując Czartoryskich w niepewności i nie dając jasnego sygnału do działania, Keyserlingk stał się panem sytuacji w Warszawie. Najdobitniej o braku szczerej życzliwości ambasadora i lojalności wobec dawnego ucznia świadczy sprawa pozorowanego powierzenia młodemu stolnikowi decyzji o tym, kto zasiąść ma na polskim tronie. W Pamiętnikach król opisał rozterki, które nim targały w związku z brzemieniem, jakie złożył na jego barki ambasador: Gdzieś w połowie zimy roku 1764, kiedy się przede mną kolejne piętrzyły przeszkody, bym na tronie mógł zasiąść, Kayserling, co nieustanne wobec mnie dowody serdecznego zaufania dawał, rzekł mi dnia pewnego: „Co uważasz o pomyśle, o którym twoje chciałbym znać zdanie: co by to było, gdyby zamiast ciebie na tron wynieśli księcia Czartoryskiego, wojewodę ruskiego i twojego wuja. Chciałbym, abyś uczciwie mi powiedział, co dla Polski lepsze. Trzy dni czekał będę na odpowiedź”. Przez te trzy dni setki rozmaitych myśli kłębiło mi się w głowie, kolejno ze wszystkich stron rzecz całą ukazując. (…) po trzech dniach uznałem, że mimo przyjaźni, jaką w poczuciu mym wuj mnie darzył, mam powody przypuszczać, iż w sumie panowanie jego nader ciężkie by było. Wierzyłem, że dla dobra narodu lepiej będzie, jeśli to ja sięgnę po koronę. W chwili, gdy Kayserling odpowiedź mą usłyszał, wykrzyknął gwałtownie: „Niechaj nas Bóg chroni przed ciężkimi rządami!” i dodał, że więcej już nie myśli o tym, o co mnie był zapytał (P: 257–258). W rzeczywistości Petersburg nie brał na poważnie pod uwagę kandydatury Augusta Czartoryskiego, gdyż tron zamierzano powierzyć komuś słabemu, niesamodzielnemu, bez zaplecza politycznego i europejskich powiązań, komuś, kto stałby się narzędziem w rosyjskich rękach. Te warunki spełniał ówczesny stolnik litewski Stanisław Antoni Poniatowski. Keyserlingkowi zaś chodziło jedynie o swoisty probierz determinacji przyszłego elekta – uzyskanie od niego zapewnienia, że w razie pojawienia się trudności nie ustąpi z tronu. Ten cel udało się ambasadorowi osiągnąć. Stosowane przez Keyserlingka wybiegi, a zwłaszcza metodę preparowania depesz okazalnych dla osiągnięcia doraźnych celów, praktykowali także jego następcy. Ale w Pamiętnikach król skargę na to skierował tylko pod adresem Stackelberga:

82 | Artysta nieokreślony, Portret Michaiła Nikitycza Wołkonskiego, xviii wiek

274

Pamiętniki Stanisława Augusta i ich bohaterowie

Jednym z wybiegów (…) było przekazywanie królowi (…) rzekomych fragmentów depesz ze swojego dworu, co tak niekiedy bywały przeinaczone, jakby Petersburg za złe mu [Stackelbergowi] miał zbytnią wobec króla uległość. W zamian ambasador zażądał, aby król się z nim depeszami od Debolego [polskiego posła w Petersburgu] również dzielił, bo rzekomo podjąć mu to pomoże decyzje z największą dla króla korzyścią. Zrozumieć łatwo, jak ciężkim stało się dla króla zadaniem, w dzień, kiedy przychodziła poczta, naprędce wieści od Debolego preparować z wielką przezornością (P: 482). Jak widać, po latach Stanisław August nauczył się rozpoznawać ambasadorskie wybiegi i kontratakować w ten sam sposób. Nie sposób jednak odgadnąć, czy w końcu domyślił się, że tak samo postępował z nim Keyserlingk. Ważnym – jeśli nie najważniejszym – elementem w kontaktach króla z rosyj...


Similar Free PDFs