Witold Bagieński, Agent „Regina” i afera z lodówkami, czyli wpadka trójmiejskiej „Solidarności Walczącej” we wrześniu 1987 r. [w:] Solidarność Walcząca 1982–1990: Studia i szkice, red. Sebastian Ligarski, Michał Siedziako, Szczecin–Warszawa 2019, s. 185-218. PDF

Title Witold Bagieński, Agent „Regina” i afera z lodówkami, czyli wpadka trójmiejskiej „Solidarności Walczącej” we wrześniu 1987 r. [w:] Solidarność Walcząca 1982–1990: Studia i szkice, red. Sebastian Ligarski, Michał Siedziako, Szczecin–Warszawa 2019, s. 185-218.
Author Witold Bagieński
Pages 35
File Size 595.9 KB
File Type PDF
Total Downloads 182
Total Views 229

Summary

SOLIDARNOŚĆ WALCZĄCA 1982–1990: STUDIA I SZKICE POD REDAKCJĄ SEBASTIANA LIGARSKIEGO I MICHAŁA SIEDZIAKO IPN Szczecin Witold Bagieński Agent „Regina” i afera z lodówkami, czyli wpadka trójmiejskiej Solidarności Walczącej we wrześniu 1987 roku Streszczenie: 30 września 1987 r. doszło w Gdańsku do głoś...


Description

SOLIDARNOŚĆ WALCZĄCA 1982–1990: STUDIA I SZKICE POD REDAKCJĄ

SEBASTIANA LIGARSKIEGO I MICHAŁA SIEDZIAKO

IPN Szczecin

Witold Bagieński

Agent „Regina” i afera z lodówkami, czyli wpadka trójmiejskiej Solidarności Walczącej we wrześniu 1987 roku Streszczenie: 30 września 1987 r. doszło w Gdańsku do głośnej wpadki trójmiejskiej Solidarności Walczącej. Podczas próby odebrania przyczepy samochodowej zawierającej materiały przywiezione ze Szwecji został zatrzymany łącznik podziemia Krzysztof Szymański. Przesyłka, którą ukryto w zamrażarkach, była specjalna, ponieważ zawierała m.in. kilka pistoletów gazowych, celowniki optyczne do broni palnej i pałki elektrowstrząsowe. Wydarzenie to zostało nagłośnione przez władze, które otrzymały w ten sposób argumenty umożliwiające zarzucenie solidarnościowej ekstremie dążenia do podjęcia działań terrorystycznych. Operacja o kryptonimie „Rafo”, w ramach której przejęto ten transport, została przeprowadzona przez Wydział XI Departamentu I MSW, czyli jednostkę wywiadu ukierunkowaną na rozpracowywanie kontaktów polskich emigrantów z krajowym podziemiem. Główną rolę odegrał w niej agent o pseudonimie „Regina”. Słowa kluczowe: Służba Bezpieczeństwa, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Solidarność Walcząca, wywiad, Departament I MSW, agent, prowokacja, Jan Ostrzewski, Krzysztof Szymański, Andrzej Kołodziej, Kornel Morawiecki, Gdańsk W głośnych publikacjach Henryka Piecucha z lat dziewięćdziesiątych, w tym przede wszystkim w wywiadzie-rzece z wiceministrem spraw wewnętrznych gen. Władysławem Pożogą, ujawniony został agent wywiadu PRL o pseudonimie „Regina”. Według podawanych przez tego autora informacji, ów współpracownik oddał SB duże usługi w rozpracowywaniu kontaktów między solidarnościowym podziemiem w kraju a wspierającymi je polskimi emigrantami. To właśnie on miał odegrać główną rolę w doprowadzeniu do głośniej wpadki transportu ze sprzętem i korespondencją dla podziemia we wrześniu 1987 r., która stała się pretekstem do frontalnego uderzenia w przywódców Solidarności Walczącej. W kontekście tego wydarzenia wymieniany był przez Piecucha również agent o pseudonimie „Rodon”, który miał być dobrym znajomym Józefa Lebenbauma, czyli szefa Niezależnej Polskiej Agencji (Independent Polish Agency) w szwedzkim Lund1 . 1

H. Piecuch, Pożoga. W. Jaruzelski tego nigdy nie powie, Warszawa 1996, s. 259–264. Zob. także idem, Byłem gorylem Jaruzelskiego. Mówi szef ochrony Generała, Warszawa 1993; idem, Służby specjalne atakują. Od Jaruzelskiego do Kwaśniewskiego, Warszawa 1996. Henryk Piecuch wracał do sprawy „Reginy” i „Rodona” także w późniejszych publikacjach, zob. m.in. idem, O czym wiedziały tajne służby?, Warszawa 2016. Zob. także: P. Sowiński, Tajna dyplomacja. Książki emigracyjne w drodze do kraju 1956–1989, Warszawa 2016, s. 158.

186

W rzeczywistości obaj ci współpracownicy to jeden człowiek, który w różnych okresach swoich kontaktów z wywiadem PRL nosił aż pięć różnych kryptonimów: „Sab”, „Seb”, „Regina”, „Rodon” i „Razir”. Jego historia jest kolejnym dowodem na to, że ważni i szkodliwi agenci nie musieli być ludźmi o głośnych nazwiskach i znaczącej pozycji w rozpracowywanych środowiskach. Czasem wystarczyły właściwe znajomości, odpowiednia doza sprytu i łut szczęścia. Historia agenta ps. „Regina” Podstawową jednostką wywiadu PRL, która odpowiadała za rozpoznawanie kontaktów między solidarnościowymi środowiskami w kraju i za granicą, był Wydział XI Departamentu I MSW, czyli tzw. wydział do zwalczania dywersji ideologicznej. W związku ze wzrostem aktywności i znaczenia solidarnościowych ośrodków ze Skandynawii, które wspierały podziemie, w połowie lat osiemdziesiątych położono duży nacisk na rozpracowywanie ich kontaktów i działalności. Oprócz zbierania informacji na temat emigrantów starano się również dowiedzieć, do kogo z PRL trafia przesyłana przez nich korespondencja, sprzęt i środki finansowe. Dążono przy tym do przejęcia kontroli nad funkcjonującymi kanałami łączności, które w większości wypadków były obsługiwane przez zaufanych kurierów. Byli wśród nich zarówno Polacy, jak i cudzoziemcy2 . Zespół Skandynawski Wydziału XI prowadził trzy główne rozpracowania obiektowe dotyczące emigracyjnych ośrodków w Szwecji. Od 1982 r. środowiska solidarnościowe w tym kraju inwigilowano w ramach sprawy kryptonim „Kobry”. Sposoby zaopatrywania podziemia w pieniądze i sprzęt ze Skandynawii od listopada 1984 r. rozpoznawano w ramach sprawy kryptonim „Promy”. Z kolei od marca 1985 r. prowadzono sprawę o kryptonimie „Skania”, dotyczącą m.in. kontaktów i działalności współzałożyciela Komitetu Poparcia „Solidarności” Mariana Kalety z Malmö oraz Niezależnej Agencji Fotograficznej (IPA) z Lund kierowanej przez Józefa Lebenbauma. Jego samego określano kryptonimem „Tybr”3. Choć żadna

2

3

Szerzej na temat w artykule: W. Bagieński, Wydział XI Departamentu I MSW i kierunki działania wywiadu w walce z opozycją w latach osiemdziesiątych [w:] idem, S. Cenckiewicz, P. Woyciechowski, Konfidenci, Warszawa 2015, s. 505–647. Szerzej na temat działalności Mariana Kalety i Józefa Lebenbauma w publikacjach: M. Heino, B. Tornquist-Plewa, Svenska stödkommittén för Solidaritet The Swedish Solidarity Support Committee and Independent Polish Agency in Lund, „Slavica Ludensia” 2007, nr 23, s. 25–61; M. Kaleta, Emigrancka spółka „szmugiel”. Wspomnienia dostawcy sprzętu poligraficznego przemycanego do Polski dla opozycji antykomunistycznej w latach 1978–1989, Warszawa 2015; P. Sowiński, Tajna dyplomacja…, s. 127–162; A. Kłonczyński, Inicjatywy solidarnościowe podejmowane przez Polaków w Szwecji w latach 1980–1989 [w:] Za naszą i waszą Solidarność. Inicjatywy solidarnościowe z udziałem Polonii podejmowane na świecie (1980–1989), t. 2: Państwa europejskie, red. P. Pleskot, Warszawa 2018, s. 525–527, 552–553.

187

z tych spraw nie zachowała się, niektóre z ich wątków można opisywać na podstawie innych, niekiedy dość fragmentarycznych źródeł4 . Agentem o pseudonimie „Regina” był Jan Bogdan Ostrzewski, który urodził się w 1941 r. w Opocznie. W 1963 r. ukończył studia pedagogiczne, jednak nie zdecydował się na pracę w zawodzie nauczyciela. Do połowy lat siedemdziesiątych był zatrudniony w Wojewódzkim Związku Trzody Chlewnej, a następnie w Wojewódzkiej Stacji Oceny Zwierząt w Szczecinie. Przez pewien czas należał do PZPR. Od 1975 r. prowadził lodziarnię w Pyrzycach, która przyniosła mu spory zysk. Pod koniec lat siedemdziesiątych zaczął wyjeżdżać do Szwecji, skąd przywoził różne deficytowe towary, którymi handlował w kraju. Dzięki temu stać go było na wybudowanie drogiej willi w Szczecinie i kupno kilku aut 5 . Wywiad zainteresował się Ostrzewskim pod koniec 1983 r., kiedy zgłosił się do Konsulatu PRL w Malmö i zaoferował swoje usługi. Stwierdził, że ma informacje na temat nielegalnego wywozu srebra przemysłowego z PRL do RFN. Według niego zorganizowana grupa przestępcza kradła je na Górnym Śląsku, po czym drogą rzeczną i morską przemycała je na Zachód. Był gotów opowiedzieć o osobach zaangażowanych w ten proceder i przedstawić szczegóły ich najbliższej akcji. Oczekiwał jednak, że w zamian za to jego przebywająca w kraju małżonka otrzyma paszport, a on sam nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej za oszustwo. Z jego wypowiedzi wynikało, że przy ubieganiu się o wydanie swojego dokumentu podał nieprawdziwe dane. Tłumaczył, że zrobił to, aby dołączyć do żony, która była chora na białaczkę i w tamtym czasie przebywała na leczeniu w Szwecji. Ostrzewski liczył również na to, że dzięki przekazaniu konsulatowi informacji zdobędzie przychylność organów paszportowych i będzie mógł w przyszłości wyjeżdżać do Skandynawii bez żadnych trudności6 . W podsumowaniu raportu ze spotkania z Janem Ostrzewskim konsul, a zarazem oficer tamtejszej rezydentury, dał wyraz swojemu sceptycyzmowi co do szczerości motywacji „oferenta”. Chociaż rozmówca tłumaczył, że nie widzi dla siebie perspektyw życia w Szwecji, wydawało się całkiem prawdopodobne, że może zechcieć pozostać wraz z żoną na stałe na Zachodzie. Tym bardziej że jedna z jego córek studiowała na uniwersytecie w Lund, a druga również zamierzała podjąć naukę w Szwecji. Według informacji zebranych przez funkcjonariusza w środowisku 4

5

6

AIPN, 01593/623, mf, Raport z nawiązania dialogu operacyjnego z figurantem sprawy wstępnej kryptonim „Opel”, 31 VIII 1984 r., k. 26 [pdf]; AIPN, 003171/97, t. 1, Plan pracy punktu operacyjnego w Malmö, 7 VIII 1987 r., k. 148; AIPN, 01746/3, Postanowienie o zniszczeniu podteczki ROb krypt. „Kobry”, 13 IX 1989 r., k. 172; ibidem, Postanowienie o zniszczeniu sprawy ROb krypt. „Promy”, 18 IX 1989 r., k. 159; ibidem, Postanowienie o zniszczeniu sprawy ROb krypt. „Skania”, 13 IX 1989 r., k. 169; AIPN, Dziennik rejestracyjny Departamentu I MSW. AIPN, 01593/822, mf, Raport o zezwolenie na dokonanie werbunku agenta, 13 II 1984 r., k. 22 [pdf]; ibidem, Notatka na podstawie akt paszportowych, 29 III 1984 r., k. 50–52 [pdf]; AIPN, EASz 39974, Akta paszportowe Jana Ostrzewskiego. AIPN, 01593/822, mf, Notatka dot. obywatela polskiego przebywającego czasowo w Szwecji, 12 XII 1983 r., k. 12–14 [pdf].

188

polonijnym Ostrzewski był postrzegany jako „bogaty prywaciarz”, który usiłuje znaleźć wspólnika do założenia firmy polonijnej7 . Po kilku dniach od pierwszej rozmowy „oferent” ponownie zgłosił się do konsulatu, by zorientować się, czy jego propozycja została przyjęta. Kolejny raz próbował zaprezentować się jako człowiek, który dużo wie i jest gotów mówić. Kiedy konsul wyraził swój sceptycyzm co do możliwości udzielenia mu pomocy i z premedytacją podkreślał wagę jego przewinienia, Ostrzewski przedstawił nową propozycję. Poinformował konsula, że dysponuje informacjami na temat środowiska solidarnościowego w Szwecji i zna nazwiska osób zaangażowanych w organizowanie przerzutu nielegalnej literatury do PRL. W obawie przed ewentualną prowokacją oficer nie podjął tego tematu, stwierdzając lakonicznie, że nie jest osobą kompetentną w takich sprawach8 . Jan Ostrzewski odwiedził konsulat w styczniu 1984 r. Usiłował on wówczas załatwić dla siebie i swojej małżonki paszporty konsularne, dzięki którym byłoby im łatwiej podróżować między PRL w Szwecją. Z własnej woli podał też ogólnikowe informacje na temat obywatela szwedzkiego zajmującego się drukowaniem materiałów, które przemycano do kraju. Zgodnie z sugestią konsula przygotował pisemną informację, jednak nie wniosła ona zbyt wiele do sprawy9 . Kiedy oficerowie SB zaczęli weryfikować życiorys Jana Ostrzewskiego, wyszło na jaw kilka niewygodnych dla niego faktów, które do pewnego stopnia tłumaczyły jego zachowanie. Jak się okazało, w przeszłości dwukrotnie popadł w konflikt z prawem. W 1963 r. był sprawcą „czynu chuligańskiego”, za który został ukarany ośmioma miesiącami więzienia i grzywną. Z kolei w 1965 r. orzeczono wobec niego karę pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata za wyłudzenie podpisu. Obciążało go również to, że przed ostatnim wyjazdem za granicę utrzymywał towarzyskie kontakty z funkcjonariuszem z Wydziału Paszportów WUSW w Szczecinie Zdzisławem Budziakiem, który niedługo potem uciekł z kraju. Podczas śledztwa w sprawie zbiega przeszukano willę Ostrzewskiego. Miała ona tak luksusowe wyposażenie, że funkcjonariusze nabrali podejrzeń, iż właściciel zarabia więcej, niż deklaruje i najprawdopodobniej prowadzi nielegalne transakcje handlowe. To jednak nie wszystko. W czasie rewizji odnaleziono u niego list od żony, którego treść wskazywała, że mogła udawać chorobę, aby wyjechać na Zachód. Kiedy funkcjonariusze pokazali Ostrzewskiemu tę korespondencję, mężczyzna niespodziewanie wpadł w histerię i symulując napad padaczki, zniszczył list. Choć nie poniósł żadnych konsekwencji, w szczecińskiej komendzie pamiętano o tym i kiedy po pewnym czasie wystąpił o wydanie paszportu, odmówiono mu. Dzięki 7 8

9

Ibidem, k. 14–15 [pdf]. Ibidem, Notatka dot. obywatela polskiego Jana Ostrzewskiego, uzupełnienie do poprzedniej notatki, 19 XII 1983 r., k. 16–17 [pdf]. Ibidem, Pismo Jana Ostrzewskiego dot. rozmów przeprowadzonych w Konsulacie PRL, 10 I 1984 r., k. 21 [pdf]; ibidem, Notatka dot.  obywatela polskiego Jana Ostrzewskiego, 23 I 1984 r., k. 18–20 [pdf].

189

podstępowi udało mu się jednak uzyskać paszport wielokrotny za pośrednictwem WUSW we Włocławku i w ten sposób wyjechał z kraju. Kiedy sprawa wyszła na jaw, funkcjonariusze, którzy do tego dopuścili, zostali zwolnieni dyscyplinarnie ze służby. W świetle wiedzy o tych wydarzeniach stało się jasne, dlaczego zgłosił się do konsulatu, a jego dotychczasowe wyjaśnienia były mętne10 . Mimo to oficerowie wywiadu zdecydowali się skorzystać z propozycji Jana Ostrzewskiego. Ze względu na okoliczności, w jakich zgłosił się do konsulatu, początkowo jego sprawę prowadził Wydział X (Kontrwywiadu Zagranicznego), który odpowiadał m.in. za sprawy bezpieczeństwa placówek zagranicznych PRL. W korespondencji operacyjnej z tego okresu określano go pseudonimem „Sab”. Kiedy zebrano podstawowe dane na jego temat, zapadła decyzja, że zajmie się nim Wydział XI. Uznano, że być może za jego pośrednictwem udałoby się wywiadowi dotrzeć do któregoś z emigracyjnych ośrodków zajmujących się przerzucaniem nielegalnej literatury i sprzętu dla podziemia solidarnościowego. Za najbardziej wskazane uznano wykorzystanie go do rozpracowania działalności Mariana Kalety i Józefa Lebenbauma. Według pierwotnego planu do rozmowy werbunkowej z „Sabem” miało dojść w pociągu do Berlina. Niespodziewanie jednak Ostrzewski poinformował konsula, że przyjedzie do kraju i zgłosi się na rozmowę do WUSW w Szczecinie. Zgodnie z zapowiedzią, 18 lutego 1984 r. Ostrzewski pojawił się w urzędzie. Sprawiał wrażenie zmęczonego podróżą i przestraszonego. Nie był pewien, czy nie zostanie aresztowany. Jego rozmówca, kpt. Henryk Wójtowicz ze szczecińskiego przedstawicielstwa wywiadu, rozwiał jego obawy i pozwolił mu mówić. Ostrzewski powtórzył wszystko to, o czym opowiadał konsulowi z Malmö, po czym przyznał, że zdaje sobie sprawę z ciężaru popełnionego przestępstwa. Poprosił jednak o wyrozumiałość i wydanie paszportu jego chorej żonie. Podkreślił przy tym, że jeśli uzyskałby na to zgodę, byłby gotów oddać się do dyspozycji resortu. Oficer nie udzieli mu żadnej wiążącej odpowiedzi, prosząc jedynie, aby przed kolejnym spotkaniem spisał wszystkie posiadane informacje na papierze. Do następnej rozmowy z Janem Ostrzewskim doszło w hotelu „Continental” w Szczecinie. Chociaż przyniesione przez niego opracowanie nie wniosło niczego nowego, potraktowano je jako podstawę do przeprowadzenia werbunku. Spotkanie przyniosło oczekiwany skutek. W zamian za anulowanie grożącej mu kary za wyłudzenie paszportu i stworzenie ułatwień w wyjazdach do Szwecji podpisał zobowiązanie do współpracy, przyjmując pseudonim „Regina”11. W marcu 1984 r. na podstawie dokumentacji zgromadzonej w sprawie wstępnej o kryptonimie „Sab” założono na niego teczkę 10

11

Ibidem, Raport o zezwolenie na dokonanie werbunku agenta, 13 II 1984 r., k. 22–23 [pdf]; ibidem, Pismo do I sekretarza KW PZPR w Szczecinie Stanisława Miśkiewicza, 28 VIII 1982 r., k. 42–45 [pdf]; ibidem, Notatka służbowa dot. zasadności decyzji paszportowych w sprawie rodziny Ostrzewskich, 14 IX 1983 r., k. 46–49 [pdf]. Ibidem, Raport o zatwierdzenie dokonanego pozyskania w charakterze kontaktu operacyjnego, 29 II 1984 r., k. 28–29 [pdf].

190

kontaktu operacyjnego kryptonim „Seb” i od tej pory zaczęto go określać także tym pseudonimem12 . W kolejnych tygodniach Jan Ostrzewski został przeszkolony i poinstruowany, po czym wyjechał do Szwecji. Chociaż w kolejnych miesiącach był parokrotnie w kraju, to w jego sprawie niewiele się działo. Dla oficerów Departamentu I było jednak jasne, że nawet najlepiej przeszkolony i przygotowany agent nie zdobędzie wartościowych kontaktów z dnia na dzień. Pewien przełom nastąpił dopiero na początku 1985 r., kiedy zgodnie z sugestią oficera prowadzącego agentowi „Reginie” udało się poznać pracownika współpracownika Józefa Lebenbauma z Niezależnej Polskiej Agencji (IPA) z Lund – Mirosława Ancypo. Ostrzewski został przez niego zaproszony do siedziby agencji, gdzie wypożyczono mu kilka książek. To było jednak wszystko13 . Do kolejnego spotkania między nimi doszło dopiero osiem miesięcy później, we wrześniu 1985 r. Zostało ono zaaranżowane przez agenta w taki sposób, że sprawiało wrażenie przypadkowego. Podczas rozmowy w kawiarni Ancypo wypytał Ostrzewskiego o jego sytuację rodzinną, aktualne źródło utrzymania i możliwości przyjazdów do kraju. „Regina” opowiedział mu, że ma paszport konsularny i przekupił celnika, który umożliwia mu przewożenie do kraju zachodnich towarów, którymi potem handluje. Choć obie informacje zostały przez Ostrzewskiego zmyślone, spełniły swoją funkcję. Ancypo zaprosił go na następny dzień do siedziby agencji, gdzie rozmyślnie pozostawił go samego w pomieszczeniu. Licząc się z możliwością obserwacji, agent zachował się powściągliwie i nie wykazał żadnego zainteresowania pozostawionymi przedmiotami. Wkrótce potem Ancypo przedstawił go Józefowi Lebenbaumowi. Umówili się, że spotkają się w październiku, kiedy ten będzie ponownie w Szwecji. Na pożegnanie sprezentowano mu spory pakiet emigracyjnych publikacji14 . Z punktu widzenia szefa IPA kontakt z Janem Ostrzewskim, którego znano jedynie pod imieniem „Janusz”, był potencjalnie bardzo korzystny. Na bazie dotychczasowych doświadczeń związanych z przerzucaniem maszyn offsetowych i innych materiałów dla podziemia do PRL doszedł on do wniosku, że warto byłoby porozumieć się z „zawodowym szmuglerem”, który jeździ do kraju w celach zarobkowych. Jego kandydatura wydawała się odpowiednia, tym bardziej że miał już doświadczenie w tego typu działaniach. Według relacji Józefa Lebenbauma, przytoczonej przez Pawła Sowińskiego, „Janusz” nie budził szczególnych podejrzeń. Był „»niepozorny, w bereciku, cichutki« [...] Miał samochód, trudnił się handlem używanymi kuchenkami i lodówkami, jak twierdził, zyskami dzielił się 12 13 14

Ibidem, Postanowienie o założeniu teczki kontaktu operacyjnego, 1 III 1984 r., k. 6 [pdf]. Ibidem, Raport z odbytego spotkania z KO ps. „Seb”, 19 IX 1985 r., k. 67 [pdf]. Ibidem, k. 67–68 [pdf]. Sam Józef Lebenbaum twierdził, że poznał Jana Ostrzewskiego później, tj. w styczniu 1987 r., i dzięki pełnomocnictwu z kraju, co jak wskazują dokumenty ze sprawy „Seb”, nie było prawdą. Por. H. Piecuch, Pożoga. W. Jaruzelski tego nigdy nie powie, Warszawa 1996, s. 259; idem, Służby specjalne atakują…, s. 398.

191

z zaprzyjaźnionym celnikiem w Świnoujściu. Wszystko pasowało jak ulał do powyżej nakreślonej wizji idealnego, czyli bezideowego, przemytnika”15 . Po przyjeździe do Szczecina „Regina” poinformował swojego oficera prowadzącego o tym, co zaszło. Przebieg rozmowy Ostrzewskiego z Ancypo i Lebenbaumem wskazywał, że mogą oni w przyszłości zwrócić się do niego z ofertą przerzucania do kraju większych partii nielegalnych materiałów. W związku z tym poinstruowano go, by w dalszym ciągu zachowywał się powściągliwie oraz często wyrażał swoje obawy i wątpliwości. Miał się wręcz wymigiwać od działania i tłumaczyć, że i tak ma już dużo własnych towarów do przewiezienia. Dopiero po dłuższym wahaniu wolno mu było wyrazić zgodę i prosić, aby przekazywane mu przedmioty były małe gabarytowo i nie zajmowały zbyt dużo miejsca w aucie16 . Kiedy powrócił do Szwecji, do spodziewanej rozmowy rzeczywiście doszło. Mirosław Ancypo przekazał mu do przewiezienia pierwszą partię materiałów. Było to ponad 350 emigracyjnych wydawnictw przeznaczonych dla działaczy ze szczecińskiego podziemia. Agent bez większych trudności dostarczył je w umówione miejsce. Problemy pojawiły się dopiero w drodze powrotnej. Mając świadomość, że za sprawą kontaktów z SB nie zostanie poddany sprawdzeniom, zachowywał się na tyle nonszalancko i nieodpowiedzialnie, że opóźnił odpłynięcie promu. W rezultacie pracownicy Urzędu Celnego w Świnoujściu zdecydowali się poddać go wnikliwej kontroli granicznej. Chociaż nie miał przy sobie żadnych kompromitujących materiałów, sytuacja ta została potraktowana przez wywiad w kategorii dekonspiracji. Został uznany za nieodpowiedzialnego i nieobliczalnego,...


Similar Free PDFs