Norwid - Czarne kwiaty - Filolofia polska PDF

Title Norwid - Czarne kwiaty - Filolofia polska
Author Filemon Horacy
Course Filologia polska
Institution Uniwersytet Warminsko-Mazurskie w Olsztynie
Pages 2
File Size 116.8 KB
File Type PDF
Total Downloads 63
Total Views 132

Summary

Filolofia polska...


Description

Cyprian Ksawery Gerard Walenty Kamil Norwid Czarne kwiaty Powstały w 1856. Charakterem nawiązują do innego utworu tegoż – „ Menego. Wyjątki z pamiętnika” z 1850 r. Otwierają ciąg dłuuuugich poszukiwań nowego stylu pisania, bez tych all ozdobników, prosto, jasno, ale równie odlegle od stylu dziennikarskiego, jak od książkowego klasycyzmu. W wstępie Norwid zapodaje, ze chodzi o to coś, „kiedy pisarz chce uniknąć stylu przez uszanowanie dla rzeczy opisywanej”. Podsumowaniem jego poszukiwań w tej dziedzinie był traktat „Milczenie” z 1882 r., w którym Norwid pisze o paru podstawowych dziedzinach życia i pisania, w których tytułowe milczenie realizuje się w naszym tu bytowaniu. Za S. Rawicki, Norwid o nieujawnionym wymiarze zdań [w:] Nie tylko o Norwidzie, red. J. Czarnomorska, podaje, co też on tam wymyślił: 1) Milczenie „otwiera człowieka na rzeczywistość”, pozwala mu na głębsze, prawdziwsze poznanie. 2) W różnych społecznościach istnieją tematy tabu, tzn. prawdy, o których się nie mówi – milczenie powoduje częściowe „zatajenie” trudnych faktów. 3) Cisza funkcjonuje jako jeden z elementów komunikacji, tworzy przestrzeń na treści naddane lub przekazane przez środki niewerbalne. 4) To, co zostało przemilczane w jednej epoce, staje się dominantą epoki po niej następującej – jest to reguła, która funkcjonować może zarówno w kontekście całych epok, jak też w sferze zdań, gdzie to, co nie zostało wyrażone w zdaniu pierwszym, zostaje przekazane przez zdanie logicznie po nim następujące. 5) Niedopowiedzenie jest wpisane w konstrukcję całej rzeczywistości, ponieważ jej elementy oprócz znaczenia dosłownego posiadają znaczenie symboliczne – prawdziwe poznanie dokonuje się przez intuicję i zdolność tworzenia i odczytywania paraboli. 6) Milczeniem jest także ostrożność w odpowiadaniu na pytania podstawowe i najtrudniejsze. Norwid opisuje swoje ostatnie spotkania z Witwickim, Słowackim, Mickiewiczem, Delaroche i Chopinem + gratis opis kobiety spotkanej na statku do hAmeryki. O czym jest: W pierwszej kolejności Norwid przywołuje pamięć Stefana Witwickiego (18021847), emigracyjnego poety. Opis śliczny: „(…) spotkałem był (…) pochylonego jak starca i kijem pomagającego chodowi swojemu Stefana Witwickiego: śliczna, młodości jakiejś wiecznej pełna twarz jego i włosy, jak z hebanu mistrzowsko wyrzezane ornamentacje, w grubych partiach na ramiona spływające, szczególniej wyglądały przy tym sposobie wleczenia się o kiju, bardzo zgrzybiałym starcom jedynie właściwym”. Kolejne spotkanie jest już przedśmiertne – Witwicki chory na ospę, w pewnym momencie wpada w lekki obłęd i widzi wszędzie kwiaty. One to, opatrzone epitetem „czarne”, stają się przyczynkiem dla tytułu utworu, a zarazem symbolem zbliżania się śmierci. Kolejnym upamiętnionym w „Czarnych kwiatach” artystą jest Fryderyk Chopin (1810–1849). Norwid skupia się przede wszystkim na opisie mieszkania – jego położenia, widoku „na ogrody i Panteonu kupolę, i cały Paryż…”, , a zwłaszcza na nieodłącznym atrybucie – fortepianie, który był „(…) bynajmniej nie wykwintny – do szafy lub komody podobny, świetnie ozdobiony jak fortepiany modne – ale owszem trójkątny, długi, na nogach trzech, jakiego, zdaje mi się, już mało kto w ozdobnym używa mieszkaniu”. Wazny jest tu dialog Norwida i Chopina:

1

Chopin wykszaluje „Wynoszę się!” (zrozumiane przez Norwida jako coś w stylu „Czas umierać!”) Norwid: „Wynosisz się tak co rok… a przecież, chwała Bogu, oglądamy cię przy życiu” Chopin rzecz jasna jedynie o przeprowadzce mówił, gwałtownie zaprzeczył przypuszczeniom Norwida, ale i tak umarł niedługo. Słowacki (1809-1849) swoje ostatnie spotkanie z Norwidem kończy słowami: „Piersi, piersi nadwerężone mam, każą mi już tylko cukierki jeść, co chwilowo łagodzi kaszel, żołądkowi za to o tyleż szkodząc. Przyjdź jeszcze w przyszłym, w zaprzyszłym tygodniu, potem… czuję, że niezadługo i odejść z tego świata przyjdzie mi.” On przynajmniej jest pogodzony, umiera odczytawszy dopiero co otrzymany list od matki. Na pogrzebie były tylko 2 kobiety znajome, reszta emigracji balowała, co też Norwid im wyrzuca. Norwid pisze rysunku wykonanym przez Słowackiego, ze musiał go podzielić na pół, żeby dać kawałek komuś z Polski – nawiązanie do Beniowskiego: „prawą rękawiczkę twą zawieszą w muzeum jakim, a o straconą lewą będą skargi”. Dwa spotkania z Adamem Mickiewiczem (1798-1855) nastąpiły już po powrocie Norwida z Ameryki. Uwagę Norwida przykuwa na dłuższą chwilę „futerko wytarte, szaraczkowym suknem powleczone”, które okazuje się być „kapotą, jaką zagonowa szlachta zimą nosi w prowincjach dobrze od Warszawy oddalonych” – próba poczucia się „u siebie”. Rozmawiają m.in. o niedawnej śmierci zony Adama, co on kwituje stoickim stwierdzeniem: „nieświadomość prawdy tylko daje przerażenie zgonu i rzeczy śmierci dotyczących…” Pożegnanie Norwida przez Mickiewicza: „No… adieu!” okazało się być ostatnim „nieboszczyk pan Adam miał to do siebie, iż nie tylko co mawiał, ale i jak mawiał, zatrzymywało się w pamięci…” (podobno cecha wieszcza). Charakterologiczne przeciwieństwo Mickiewicza - Paul Delaroche (1797-1856), francuski malarz, w swej twórczości czerpiący głównie z wątków historycznych i religijnych. „(…) rzekł mi tonem żegnanym (…): Skoro tylko dwa inne obrazki [dla tryptyku] zrobię… pokażę je panu – pokażę je, co zwykł był określać dobitnie, bo nie eksponował publicznie dzieł swoich, ani nie każdemu je pokazywał, zwłaszcza od niejakiego czasu…”. Prawdopodobnie głównym powodem, dla którego Delaroche zaprzestał pokazywania swych obrazów, była ostra krytyka, z jaką spotkała się jego twórczość w roku 1837 – nigdy nie odzyskał już dawnej popularności i częściowo zerwał swoje kontakty z „salonami”. Jego obrazy Norwid określa ślicznym: „(…) dawało się więcej czuć, niż widzieć (…)”, a potem o samym Delaroche, że był „ostatnim promyczkiem Leonarda da Vinci”, bo też światło-cień itp. Oprócz wielkich nieśmiertelnych pojawia się tez współpasażerka statku Margaret Evans, którym Norwid do Ameryki pomykał. Jedyną informacją, jaką o niej posiadał, w dodatku niepewną, była jej narodowość: Irlandka. „Piękna kobieta właśnie przeszła, biednemu pieskowi w tę wielką podróż zabranemu mleka na talerzu wynosząc”, „dziwnie piękna”, „młoda i piękna”. Mamy tu obiektywny obraz domniemanej Irlandki, ale jest to obraz niepełny, powstający jedynie ze strzępków wydarzeń, choć kto wie, czy nie najbardziej obiektywny i zgodny z ideałem z Milczenia. 

2...


Similar Free PDFs