15 - Dama Pikowa - Aleksander Puszkin - Пиковая дама - Александр Пушкин PDF

Title 15 - Dama Pikowa - Aleksander Puszkin - Пиковая дама - Александр Пушкин
Course filologia rosyjska
Institution Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie
Pages 6
File Size 169.4 KB
File Type PDF
Total Downloads 33
Total Views 120

Summary

Powieść „Dama pikowa” powstała w 1834 roku. Napisana doskonałym stylem, trzyma w napięciu i zaskakuje czytelnika. Konotacja z grą karcianą jest prawidłowa. Ponadto kilka informacji dodaje sam autor w motcie opowiadania, zaczerpniętym z „Najnowszej Księgi Wróżb”: „Dama pikowa oznacza skrytą nieżyczl...


Description

„Dama Pikowa” – Aleksander Puszkin Powieść „Dama pikowa” powstała w 1834 roku. Napisana doskonałym stylem, trzyma w napięciu i zaskakuje czytelnika. Konotacja z grą karcianą jest prawidłowa. Ponadto kilka informacji dodaje sam autor w motcie opowiadania, zaczerpniętym z „Najnowszej Księgi Wróżb”: „Dama pikowa oznacza skrytą nieżyczliwość”. ROZDZIAŁ 1 Pewnego razu u oficera gwardii konnej Narumowa grano w karty. Tomski opowiada o swojej babci- hrabinie. Opowiada, że pewnego razu babka na dworze królewskim przegrała do księcia Orleańskiego jakąś dużą sumę na słowo honoru. Jej mąż nie chciał pomóc jej w spłacie długu. Babka wiedziała, że Saint–Germain mógł rozporządzać wielkimi sumami. Postanowiła uciec się do niego; napisała więc kartkę, w której prosiła, by natychmiast do niej przyjechał. „Pieniądze nie są przy tym potrzebne – odrzekł Saint–Germain – niech mnie pani raczy wysłuchać”. I wtedy zdradził jej tajemnicę, za którą każdy z nas drogo by zapłacił... Młodzi gracze zdwoili uwagę. Tomski zapalił fajkę, zaciągnął się i mówił dalej: – Tego samego wieczoru babka zjawiła się w Wersalu na karty u królowej. Książę Orleański trzymał bank; babka trochę się usprawiedliwiała, że nie przywiozła ze sobą długu, zmyśliła jakąś historyjkę na wytłumaczenie i zaczęła poniterować do księcia. Wybrała trzy karty i postawiła jedną po drugiej: wszystkie trzy wygrały z punktu i w ten sposób babka całkowicie się odegrała. „Miała czterech synów, jednym z nich był mój ojciec; wszyscy czterej byli zawziętymi graczami, a jednak żadnemu z nich nie zdradziła swej tajemnicy, choć nie wyszłoby to na złe ani im, ani nawet mnie. Ale posłuchajcie, proszę, co opowiadał mi wuj, hrabia Iwan Iljicz, i ręczył honorem, że to prawda. Nieboszczyk Czaplicki – ten sam, który przepuścił miliony i umarł w nędzy – pewnego razu w młodości przegrał, zdaje się do Zoricza, coś około trzechset tysięcy. Był w rozpaczy. Babka, która zawsze surowo odnosiła się do wybryków młodzieży, ulitowała się jakoś nad Czaplickim. Wskazała mu trzy karty pod warunkiem, że postawi jedną po drugiej, i zobowiązała go słowem honoru, że już nigdy więcej nie będzie grał. Czaplicki zjawił się u swego zwycięzcy: siedli do gry. Czaplicki postawił na pierwszą kartę pięćdziesiąt tysięcy i wygrał za pierwszym odkryciem; postawił podwójną stawkę, poczwórną – odegrał się i jeszcze wygrał ponadto... Jednakże czas spać: jest już za kwadrans szósta. Istotnie, już świtało. Młodzi ludzie dopili swych kieliszków i rozjechali się do domów.” ROZDZIAŁ 2 W tym czasie babcia Tomsky'ego zamieniła się w zgniłą staruszkę, która nękała cały dom swoimi kaprysami. Najbardziej ucierpiała na nich młoda uczennica tej starszej pani Lizaweta Iwanowna. Ale ona, biedna utrzymana kobieta, nieuchronnie musiała je znosić. Dwa dni po wieczorze karcianym u Narumowa Lizaweta Iwanowna siedziała przy oknie w domu hrabiny i haftowała. Spoglądając na ulicę, nagle zobaczyła młodego oficera inżyniera, który nie odrywał od niej oczu. Stał tam przez długi czas, a potem Lisa zaczęła codziennie spotykać się z oficerem w tym samym miejscu. Patrzył na nią nieubłaganie, a w duszy samotnej dziewczyny narodził się sekret drżenia. Był to inżynier Hermann, którego wyobraźnię przyćmiewała historia trzech kart. Mając skromną fortunę, Hermann marzył o jej powiększeniu. Śniło mu się, że poznał sekret starej hrabiny i zbierał banknoty ze stolika z zielonymi kartami do kieszeni. Hermann odnalazł dom babci Tomsky'ego, zobaczył głowę ładnej dziewczyny w jednym z jego okien i planował użyć go, by dostać się do środka. ROZDZIAŁ 3 Pewnego razu, gdy hrabina i Lisa wsiadały do powozu niedaleko domu, Hermann chwycił dziewczynę za rękę i włożył do niej list z wyznaniem miłości. Zawstydzona Lisa napisała uprzejmą odmowę i następnego dnia wyrzuciła ją przez okno u stóp Hermanna. Jednak nie przestawał. Pokojówki z sąsiednich sklepów zaczęły przynosić listy od dziwnego oficera do Lizawiety Iwanowna. Lisa początkowo je podarła, ale wiadomości płonęły z taką niekontrolowaną pasją, że wkrótce się poddała. Lisa zaczęła czule odpowiadać Hermannowi i w końcu zaprosiła go wieczorem gdy odbywał się bal ndo swojego pokoju, mówiąc mu, jak się tam dostać.” Dzisiaj jest bal u posła *–skiego. Będzie tam hrabina. Zabawimy na balu mniej więcej do drugiej. Ma Pan sposobność zobaczyć się ze mną sam na sam. Gdy hrabina odjedzie, jej służba zapewne się rozejdzie, w sieni zostanie Szwajcar, ale i on zazwyczaj odchodzi do swojej izdebki. Niech Pan przyjdzie o wpół do dwunastej. Proszę iść wprost na schody. Jeżeli spotka Pan kogo w przedpokoju, proszę zapytać, czy hrabina jest w domu. Jeśli odpowiedzą Panu, że nie ma – to trudno, będzie Pan musiał zawrócić. Ale prawdopodobnie nie spotka Pan nikogo. Dziewczęta siedzą u siebie, wszystkie w jednym pokoju. Z przedpokoju pójdzie Pan na lewo, dalej prosto do sypialni hrabiny. W sypialni, za parawanem, ujrzy pan dwoje małych drzwiczek: na prawo do gabinetu, dokąd hrabina nigdy nie wchodzi, i na lewo na korytarz; tu zauważy Pan wąskie, kręcone schody, które prowadzą do mojego pokoju” Tego dnia Liza i hrabina wyszli na bal. Hermann miał spenetrować Lisę pod ich nieobecność i czekać w pokoju, aż dziewczyna wróci. Udał się jednak nie do Lizy, tylko do pokoju starszej pani, schowany przy piecu i w wielkim podnieceniu oczekiwał przybycia gospodyni z balu.

W końcu przyniesiono staruszkę i przygotowano do spania. Hrabina usiadła na krześle, a Hermann wyszedł z ukrycia i zaczął prosić ją, by odgadła trzy prawidłowe dla niego karty. Starsza pani milczała ze strachu. Hermann ukląkł przed nią, a następnie wyjął pistolet z kieszeni. Hrabina spadła z krzesła i zmarła z przerażenia. ROZDZIAŁ 4 Lisa, wracając z balu, nie zastała Hermanna w swojej sypialni, ale po chwili drzwi się otworzyły i wszedł. Hermann opowiedział dziewczynie o śmierci hrabiny, której mimowolną przyczyną się stał, i przyznał, że cała jego „miłość” była tylko oszustwem mającym na celu wzbogacenie. Zszokowana Liza zaczęła płakać, ale wtedy widok Hermanna siedzącego w zamyśleniu wzbudził w niej trochę współczucia. Lisa dała mu klucz do drzwi ulicy i powiedziała mu, jak wyjść z domu. ROZDZIAŁ 5 Trzy dni później Hermann był na pogrzebie hrabiny. Kiedy zbliżył się do trumny i spojrzał na twarz zmarłej kobiety, nagle wydało mu się, że patrzy na niego kpiąco mrużąc jedno oko. Tej samej nocy Hermann obudził się w domu i nie mógł już spać. Nagle ktoś przemknął obok okna, patrząc w nie. Drzwi do pokoju otworzyły się i weszła hrabina w białej sukni. Powiedziała Hermannowi, że została do niego wysłana wbrew jej woli, ale wymieni trzy zwycięskie karty. Będą to trzy, siedem i as. Zamawiając Hermanna po tej wygranej do końca życia, nie siadaj już przy stole do gry i poślubiaj Lizawetę Iwanownę, hrabina wyszła. „Trójka, siódemka i as wygrają ci kolejno, lecz pod warunkiem, byś nie stawiał w ciągu doby więcej niż na jedną kartę i żebyś nie grał już później przez całe życie. Wybaczam ci moją śmierć pod warunkiem, że ożenisz się z moją wychowanicą, Lizawietą Iwanowną” ROZDZIAŁ 6 Wkrótce w St. Petersburgu rozpoczął się wielki mecz. Narumow przyprowadził do niej Hermanna, który od razu postawił na trzy, a na 47 tysięcy - na wszystkie posiadane pieniądze. Słysząc o ogromnym zakładzie, gracze z całego pokoju zebrali się wokół stołu. Ku zaskoczeniu wszystkich Hermann wygrał. Następnego dnia postawił na linii 47 tysięcy własnych i 47 tysięcy, wczoraj wygrał, postawił siódemkę i znowu wygrał. Dzień później całe społeczeństwo czekało na Hermanna, płonąc z ciekawości. Ponownie położył wszystko, co miał na stole i postawił na asa. Bankier, kończąc zmianę, oznajmił, że Hermann przegrał: wybraną przez niego kartą nie był as, ale dama pik. Hermann nie mógł zrozumieć, jak mógł pomylić to z asem. Nagle zauważył: dama pikowa w jego ramionach była niezwykle podobna twarzą do starej hrabiny. Hermannowi wydało się, że dama zmrużyła oczy i uśmiechnęła się. "Staruszka!" Krzyczał z przerażeniem. Po tej grze Hermann oszalał i został wysłany do szpitala. Lizaveta Ivanovna wyszła za mąż za bardzo miłego i bogatego młodzieńca. „Dwie statyczne idee nie mogą współistnieć w świecie duchowym, tak samo, jak dwa ciała nie mogą w świecie fizycznym znajdować się w tym samym miejscu. Trójka, siódemka, as – wkrótce przesłoniły w wyobraźni Hermana obraz zmarłej staruchy. Trójka, siódemka, as – nie wychodziły mu z głowy i poruszały się na jego wargach: Na widok młodej dziewczyny mówił: „Jakże jest zgrabna... Prawdziwa trójka kier”. Na pytanie, którą godzina, odpowiadał: „Za pięć minut siódemka”. Każdy otyły mężczyzna przypominał mu asa. Trójka, siódemka, as – prześladowały go we śnie, przybierając wszelkie możliwe postacie. Trójka kwitła przed nim na kształt wspaniałego wielkiego kwiatu, siódemkę wyobrażał sobie jako gotycki portal, a asa jako olbrzymiego pająka. Wszystkie jego myśli zespoliły się w jedną: wykorzystać tajemnicę, która go tak drogo kosztowała. Zaczął myśleć o tym, by podać się do dymisji i wyruszyć w podróż. Chciał w otwartych domach gry Paryża wyłudzić skarb od zaczarowanej fortuny. Przypadek uwolnił go od kłopotu” „Czekaliński zaczął ciągnąć bank; ręce mu drżały. Na prawo padła dama, na lewo as. – As wygrał – rzekł Herman i odkrył swoją kartę. – Pańska dama zabita – odparł uprzejmie Czekaliński. Herman drgnął: istotnie, zamiast asa leżała przed nim dama pikowa. Nie wierzył własnym oczom. Nie rozumiał, jak mógł się omylić. Naraz wydało mu się, że dama pikowa zmrużyła oko i uśmiechnęła się do niego. Uderzyło go niezwykłe podobieństwo...20 – Starucha! – zawołał z przerażeniem. Czekaliński przyciągnął do siebie przegrane banknoty. Herman stał nieruchomo. Gdy odszedł od stołu, podniósł się głośny gwar. ,,Wspaniale sponiterował!” – mówili gracze. Czekaliński znowu przetasował karty; gra potoczyła się dalej.” BOHATEROWIE Herman - Już sama narodowość wiele o nim mówi, jest on bowiem synem zruszczonego Niemca. Określając w ten sposób pochodzenie bohatera, Puszkin wykorzystał zderzenie przeciwstawnych skojarzeń związanych z tą nacją: z jednej strony stereotyp chłodnego, ugrzecznionego, schematycznego do znudzenia Niemca, na dodatek – inżyniera, z drugiej strony – wyobrażenie o człowieku, w którym tkwią odmienne, utajone predyspozycje. Herman przechodzi na kartach noweli swoistą metamorfozę, początkowo zresztą subtelną i ledwie zarysowaną. Z osobowości silnej i zrównoważonej staje się człowiekiem zwiedzionym przez tajemnicę trzech kart, przesądnym, ostatecznie – szalonym. Dwuznaczności postaci Hermana ulega również Tomski. Początkowo tłumaczy on jego niechęć do ryzyka pochodzeniem (Herman jest Niemcem; jest wyrachowany,

w tym rzecz! , jednak już kilka tygodni później, podczas rozmowy z Lizą na balu, opisuje go jako prawdziwie romantyczną postać: ma profil Napoleona, a duszę Mefistofelesa. Na końcu rozmowy dodaje, że stać go na wszystko. Opisując cechy swojego charakteru, z których jest najbardziej dumny, wymienia wyrachowanie, umiar i pracowitość. Przez nowelę dwukrotnie przewija się jego motto życiowe: Nie mogę poświęcić tego, co niezbędne, w nadziei zdobycia tego, co zbyteczne. Wbrew swoim stanowczym, racjonalnym zasadom, daje się porwać fantastycznej opowieści i zostaje wciągnięty w wir spraw niezwykłych i tajemniczych, które stają się ostatecznie przyczyną jego klęski. ! Od początku do końca jedyną motywacją Hermana jest ułożenie sobie życia poprzez zdobycie majątku, czy to pracą i wyrzeczeniami, czy też za pomocą magicznych sztuczek. Ciekawym motywem jest dwukrotne porównanie do Napoleona i faktycznie, wygrywając, Herman ma w sobie coś z dowódcy – opanowanie, determinację. Jednak gdy do głosu dochodzi zwykłe ludzkie roztargnienie, przegrywa. Ani przez chwilę nie wzbudza podziwu czy choćby szacunku czytelnika. Brakuje mu heroizmu, idee mesjanizmu czy profetyzmu są mu obce, podobnie jak bunt w imię idei. Pieniądze – tylko tego łaknęła jego dusza – oto, co z rozczarowaniem odkrywa Liza. Jedyną żądzą, jedyną obezwładniającą pasją, która opanowuje Hermana, jest chęć zdobycia fortuny. Początkowo bohater stara się zachować zdrowy rozsądek, próbuje się uspokoić, sam nazywając anegdotę bajką i powtarzając sobie, że osiągnąć sukces może jedynie poprzez pracowitość, wyrachowanie i umiar. W pewnym stopniu wykorzystuje swoje dawne cechy w realizacji nowego planu: kalkuje szanse powodzenia różnorodnych ewentualności (przedstawić się jej, wkraść w łaski (...); ale to wszystko wymaga czasu, a hrabina ma już osiemdziesiąt siedem lat, pojąwszy decyzję skutecznie i efektywnie dąży do swojego celu. Jedyne intensywne przeżycie towarzyszące Hermanowi to wyobrażenie wygranej, które wielokrotnie przewija się przez jego wyobraźnię i majaki senne. Nie waha się ani przez chwilę, o wykorzystaniu Lizy postanawia bez żadnej refleksji, wewnętrzny dylemat nawet na moment nie gości w jego duszy. Widząc Lizę po raz pierwszy decyzję podejmuje błyskawicznie, uznając znajomość z nią za najprostszy sposób wydarcia hrabinie tajemnicy; o wiele łatwiej jest bowiem rozkochać w sobie młodą, naiwną dziewczynę, niż zostać kochankiem starej hrabiny. Po śmierci staruszki gnębi go jedynie utrata cennego sekretu, nie odczuwa skruchy z powodu zawodu miłosnego, który sprawił Lizie, nie zastanawia się nad swoim wpływem na nagły zgon hrabiny. Sumienie dręczy go jedynie z powodu zabobonnego lęku przed niekorzystnym wpływem zmarłej na swoje życie. Lizawieta Iwanowna - młoda marzycielka, Jest dziewczęca, skromna (nie miała zwyczaju kokietować przechodzących oficerów (s. 16), pracowita, uciemiężona przez despotyczną hrabinę. Łatwo ulega wzruszeniom (po ujrzeniu oficera po raz drugi nie wiedzieć czemu zlękła się i cała z niepojętym drżeniem siadła do karety (s. 16). Jako uboga wychowanica hrabiny pozostaje niezauważana przez świat, co sprawia, że czuje się bardzo nieszczęśliwa. Nic dziwnego, że z niecierpliwością oczekuje wybawcy (s. 15). Gdy jednak pojawia się oficer, Liza obawia się, że zbyt szybkie nawiązanie bliższych kontaktów i nieoficjalnie zawarta znajomość może stanowić przejaw niezasłużonego braku szacunku (s. 20). Jest przerażona pośpiesznym żądaniem spotkania, początkowo nie ulega porywom namiętności, jak nakazywałaby romantyczna konwencja. Ostatecznie jednak poddaje się, przyjmuje listy, w odpowiedziach staje się coraz czulsza, zakochuje się, w końcu – wyraża zgodę na nocną schadzkę. Herman okazuje się jednak człowiekiem niegodnym uczuć dziewczyny. Liza okazuje się być kobietą zaradną: wychodzi za mąż i prowadzi spokojne, dostatnie życie u boku bardzo miłego młodzieńca, który zajmuje jakiś tam urząd i posiada niezgorszy majątek (s. 39). Jak lakonicznie stwierdza narrator, przyjmuje nawet na wychowanie ubogą krewną. „Lizawieta Iwanowna była domową męczennicą. Nalewała herbatę i zbierała wymówki za nadmierne zużycie cukru, czytała na głos powieści i ponosiła winę za wszystkie błędy autora, towarzyszyła hrabinie na spacerach i odpowiadała za pogodę i za stan bruków. Miała wyznaczoną pensję, której nigdy nie płacono jej w całości, a jednocześnie żądano, by była ubrana jak wszystkie kobiety, to znaczy, jak bardzo nieliczne. W wielkim świecie odgrywała bardzo żałosną rolę. Wszyscy ją znali i nikt nie zauważał; na balach tańczyła tylko wtedy, gdy zabrakło vis–à–vis, a damy brały ją pod rękę za każdym razem, gdy musiały iść do gotowalni, by poprawić coś w swym stroju. Była ambitna, dotkliwie odczuwała swoją sytuację i rozglądała się dokoła, z niecierpliwością oczekując wybawcy, ale młodzi ludzie, wyrachowani w swej lekkomyślnej próżności, nie darzyli jej uwagą, choć Lizawieta Iwanowna była stokroć milsza od zuchwałych i zimnych panien, którym nadskakiwali. Ileż to razy, opuściwszy cichaczem nudny i wspaniały salon, uciekała, by wypłakać się w swym ubogim pokoiku, gdzie stał oklejony papierowym obiciem parawan, komoda, lusterko i malowane łóżko i gdzie łojowa świeczka paliła się nikle w miedzianym lichtarzu” Kreując świat przedstawiony, autor posługuje się techniką bardzo dokładnego opisu, bliskiego w swej precyzyjności i drobiazgowości realistom. Opisy osób i miejsc są wnikliwe i obiektywne, nie ma w nich nic z poetyckości romantyzmu: pokojówki (...) zdjęły z siwej i krótko ostrzyżonej głowy upudrowaną perukę (...) suknia haftowana srebrem opadła do opuchłych nóg (s. 24). W przeciwieństwie do realistów jednak, narrator niemal powstrzymuje się od jakichkolwiek komentarzy, stara się nie oceniać postaci, często dopuszcza do głosu samych bohaterów – w utworze znajduje się bardzo wiele rozbudowanych dialogów typu dramatycznego. Środki stylistyczne wykorzystane są w sposób oszczędny, wręcz ascetyczny. Celem autora nie jest jak najwierniejsze zobrazowanie rzeczywistości, a staranne zakreślenie granic świata realnego, aby zaznaczyć i uwypuklić wprowadzone elementy magiczne. W efekcie uzyskujemy spójny i oryginalny splot realizmu z wątkiem fantastycznym. Puszkin dba o zachowanie realiów; wzbogaca wypowiedzi o zwroty z języka francuskiego, wprowadza cytaty z korespondencji i rozmów, zwraca uwagę na szczegóły umożliwiające przybliżone określenie czasu akcji. Budowa noweli opiera się na konstrukcji klamry, otwiera ją i zamyka motyw gry przy stoliku karcianym. Wątek realny i mistyczny przeplatają się, a jednocześnie wraz z rozwojem akcji narasta nastrój grozy, którego kulminacja następuje w iście

mrocznych okolicznościach: dwukrotnie w czasie nocy (spotkanie Hermana i hrabiny, zakończonego jej śmiercią i wizyta nieboszczki) oraz w czasie ceremonii pogrzebowej. O ile na początku historia hrabiny jest jedynie anegdotą, którą słuchacze próbują w sposób racjonalny wytłumaczyć, nazywając ją przypadkiem, bajką lub zwykłym oszustwem, o tyle w rozdziale szóstym staje się rzeczywistością, nikt jej już nie bagatelizuje, grę przychodzą oglądać tłumy. W noweli pojawiają się zasadniczo trzy fantastyczne momenty: pierwszym jest opowieść Tomskiego, która zostaje jednak uznana za zwykłą karcianą anegdotę. Drugim - widzenie Hermana, które mogło być po prostu pijackim majakiem, jako że w wieczór poprzedzający widzenie wbrew zwyczajowi, pił bardzo dużo, a wódka jeszcze bardziej rozpalała jego wyobraźnię (s. 32). Spotkanie, choć osadzone w nastroju grozy – noc, poświata księżyca – nabiera niemal komicznego wyrazu, gdyż duch hrabiny, wychodząc... szura pantoflami. Nieboszczka jest bardzo rzeczowa, mówi krótko i zwięźle, nie jest typem romantycznej zjawy nękającej oprawcę. Trzecim momentem, gdzie magia dochodzi do głosu, jest cudowna wygrana. Nie da się już tego w żaden sposób wytłumaczyć, fantastyczna historia okazuje się być prawdziwa. Jednak zaraz po dynamicznym opisie przegranej i fatalnych jej skutkach dla Hermana, narrator w krótkiej i rzeczowej notce przedstawia dalsze losy Lizy i Tomskiego, sprowadzając historię na realistyczną, prozaiczną płaszczyznę. Tajemniczości i niezwykłości sprzyja częste wspominanie wydarzeń i atmosfery sprzed sześćdziesięciu lat. To, co stare i zapomniane, jest jednocześnie zagadkowe i fantastyczne - barwna opowieść o dawnych romansach „Venus Moscovite”, wystrój pokoju hrabiny, który stanowił pozostałość po minionej epoce (wypłowiałe fotele, poduszki ze startą pozłotą, ozdoby pochodzące z ubiegłego stulecia; całość wzmocniona mrocznym efektem, jaki daje tląca się lampka oliwna i bicie zegara), czy powoływanie się na dawne uczucia hrabiny (miłość, wzruszenie, radość) przez Hermana próbującego wydrzeć jej tajemnicę. Hrabina: „Hrabina *, zapewne z natury niezła, była kapryśna jak każda kobieta, zepsuta przez wielki świat, skąpa, pogrążona w zimnym egoizmie, jak wszyscy starzy ludzie, którzy przestali już kochać kogokolwiek i obcy są teraźniejszości. Brała udział we wszystkich rozrywkach wielkiego świata, włóczyła się z balu na bal, gdzie siedziała w kącie, wyszminkowana i ubrana staromodnie, niby potworna i niezbędna ozdoba sali balowej; podchodzili do niej z niskimi ukłonami przybywający goście, jakby spełniali uświęcony obrzęd, a potem nikt się już nią nie zajmował. U siebie przyjmowała całe miasto, przestrzegając surowo etykiety i nie poznając nikogo z twarzy. Jej liczna służba roztyła się i posiwiała w przedpokoju i garderobie, robiła, co chciała, na wyścigi okradając umierającą staruchę.” „Hrabina zaczęła rozbierać się przed lustrem. Pokojówki odpięły jej czepiec przystrojony różami, zdjęły z siwej i krótko ostrzyżonej głowy upudrowaną perukę. Szpilki sypały się wokół niej jak deszcz. Żółta suknia haftowana srebrem opadła do opuchłych nóg. Herman był świadkiem obrzydliwych tajemnic jej toalety; wreszcie h...


Similar Free PDFs